sobota, 9 maja 2015

Rozdział I

Jak dobrze, że dzisiaj niedziela, bo chyba nie dałabym rady iść dzisiaj do szkoły. Na szczęście jestem już w ostatniej klasie. Kiedyś lubiłam szkołę, ale to było za czasów, gdy mój tata był jeszcze z nami. Gdy odszedł świat mi się zawalił. Zaczęłam nienawidzić wszystko i wszystkich. W końcu doszło do tego, że z wesołej, wygadanej osoby zrobiłam się jej całkowitym przeciwieństwem. Jestem raczej małomówna i żyję we własnym świecie. Mam jednak przyjaciół na których mogę liczyć i jakże tych fałszywych. Do tej pierwszej grupy zdecydowanie mogłam zaliczyć Bonnie Bennett. Sympatyczna, opanowana i zawsze pomocna. Następną taką osobą był Matt - najmilszy chłopak na świecie,a jego minusem jest to, że nadal podkochuję się w Elenie. Lubiłam jeszcze Jeremiego(brata Eleny, który znacznie się od niej różnił) oraz Tylera, jednak jego dziewczynę - Vicki już mniej. Jest typową zołzą pokroju Eleny Gilbert. Zawsze mi zazdrościła, a gdy tylko zobaczyła, że podwinęła mi się noga, od razu przystąpiła do działania i chciała nastawić przeciwko mnie przyjaciół oraz zostać Królową Balu, co i tak jej się nie udało. Mimo wszystko muszę udawać, że między mną a Eleną jest wszystko dobrze. Gdyby było inaczej byłabym w tej szkole nikim, a co jak co, ale jest to ostatni rok i chcę być w tej szkole zapamiętana. Nagle zaczął ktoś pukać do drzwi.
- Proszę. - zza drzwi wyłoniła się moja mama. Z daleka było widać, że coś ją martwi.
- Caroline, musimy poważnie porozmawiać. Wiem, że to dla ciebie może być duża trauma lub wręcz przeciwnie, możesz się ucieszyć, jednak pamiętaj że ze względu na wszystko ja zawsze będę z tobą. - zaczęłam mówić jednym tchem, a widziałam w niej coraz większą niepewność.
- Wiem mamo. A więc o co chodzi ? - poczułam lekki niepokój.
- Dzwonił do mnie twój tata i powiedział, że lada dzień wróci. - westchnęła, po czym czekała cierpliwie na moją reakcje. Te słowa odbijały się w mojej głowie niczym echo. Upadłam swobodnie na łóżko i analizowałam wszystkie rzeczy, które dotyczą tylko jednej osoby. Człowieka, którego nienawidzę z całego serca, który tak bardzo mnie zranił i spowodował, że aż tak bardzo się zmieniłam. Nie chciałam go już więcej widzieć, nie chciałam go znać. Nawet nie zauważyłam kiedy na moich policzkach pojawiły się łzy.
- Powiedź, że to nie prawda. Ja jeszcze śnie, prawda ? No powiedź coś! - zaczęłam wrzeszczeć.
- Caroline, to twój tata. Przecież pamiętasz jak obiecywał ci, że wróci, a wiesz że on zawsze dotrzymuję słowa. Odszedł, ponieważ ta sprawa była naprawdę ważna i nie miał innego wyjścia, ale nie mów mi że cię nie kocha, bo chyba sama w to nie wierzysz ? - usiadła obok mnie  i myślała, że tymi słowami sprawi, że mu wybaczę. Ale prawda jest taka, że nigdy się to nie stanie.
- Musisz wiedzieć jedno. Już nigdy nasze relacje nie będą takie same jak przedtem. Proszę cię, wyjdź i zostaw mnie samą.
- Nie wyjdę, dopóki mnie nie wysłuchasz. - podniosła głos, ale ja i tak nie chciałam wierzyć w te bzdury.
- Dobrze, więc ja wyjdę. Muszę ochłonąć. - wstałam zdecydowanym krokiem i podążyłam w stronę wyjścia. Słyszałam za sobą protesty mamy, ale jakoś w ogóle mnie to nie ruszało.
15 minut później byłam już w Grillu. Matt, który tam pracował, zrobił mi drinka, o którego tak długo prosiłam. Usiadłam na przeciwko Matta, który wyraźnie się o mnie martwił.
- A więc co się dzieję ? - spojrzał na mnie jednocześnie wycierając ściereczką dopiero co umyte szklanki.
- Mój tata wraca. - spojrzałam na niego i było widać, że jest bardzo zaskoczony.
- Gdybym nie wiedział jaka jest sytuacja, to zapewne cieszyłbym się twoim szczęściem, ale oboje wiemy jaka jest prawda. Przykro mi, Caroline. Jednak alkoholem nic nie zdziałasz.
- No cóż, chociaż zapomnę na jeden dzień. - spojrzał na mnie z politowaniem, po czym musiał natychmiast iść obsłużyć innego klienta. Dopiłam drinka i miałam już wychodzić, kiedy ktoś się do mnie dosiadł. Był  to mężczyzna ubrany cały na czarno, włosy również miał w tym samym kolorze. Był naprawdę przystojny, a gdy się do mnie uśmiechnął, aż ugięły mi się nogi. Chyba za dużo wypiłam.
- Hej, kochanie. Będziesz tak łaskawa i pojedziesz ze mną do domu. - mężczyzna zwrócił mój podbródek w swoją stronę i zaczął hipnotyzować mnie wzrokiem. Gdy to usłyszałam, aż się we mnie zagotowało i rozum podpowiadał, abym nigdzie z nim nie jechała, jednak  nie potrafiłam mu się sprzeciwić. Byłam zdana tylko na niego, dlatego też pokiwałam głową i ruszyłam za nim.
Po 10 minutach byliśmy już w jego domu. Wszystkie pomieszczenia były urządzone staroświecko, ale jakże elegancko. Skierowaliśmy się do jego sypialni, a ja aż wrzeszczałam w środku. Co z tego, skoro i tak na zewnątrz wszystko pozostawało bez zmian. Wiedziałam dobrze jak to się skończy. Może to właśnie on był tym zabójcą z moich snów?
- Usiądź. - rozkazał, pokazując ręką na łóżko. Zrobiłam to co kazał, czekając z przerażeniem na jego kolejny ruch. Spojrzałam na niego. Wziął szklankę i nalał do niej bursztynową ciecz. Następnie odwrócił się w moim kierunku, a ja ze strachu aż wstrzymałam oddech. Byłam pewna, że zaraz mnie zabije, a on ku mojemu zdziwieniu uśmiechnął się. Jednak jeszcze dziwniejsze było to, że nie widziałam w jego oczach żądzy mordu, tylko troskę.
- Caroline. Jeszcze bardziej piękniejsza. - szepnął uwodzicielsko, po czym klęknął przy mnie trzymając szklankę w ręku. Zaraz...skąd on mnie znał ?
- Słuchaj, wiem, że się boisz, ale uwierz mi że z mojej strony nie spotka cię żadna krzywda. - na te słowa zaczęło mi się kręcić w głowie, całe szczęście że siedziałam na łóżku. Do czego on zmierzał ? O co w tym wszystkim chodzi ?
- Kim jesteś ? - szepnęłam całkowicie zlękniona.
- Przyjacielem. - uśmiechnął się z dezaprobatą i wciąż mi się przyglądał. - Muszę uświadomić cię o wszystkim za nim wróci twój ojciec. - widząc jego wyraz twarzy jest tak samo wkurzony na niego jak ja.- Obiecuję, że prawda cię nie ominie, musisz ją znać i ja tego dopilnuję. - dotknął moje niesforne kosmyki, które opadały mi na twarz, po czym starannie włożył je za ucho.
- Widzę, że nienawidzisz mojego ojca tak samo jak ja? - odparłam hardo, co go zaskoczyło.
- Masz rację i to jest kolejna rzecz, którą musisz wiedzieć. Wróci ci pamięć i już nie będziesz musiała się bać. Pozwól, że ci w tym pomogę. -  w szybkim tempie złapał mnie za ręce, a ja nagle znalazłam się w innym świecie.

Maj, 2008r. (Oczami Damona)
- Cześć księżniczko. - zdobyłem się na jak najmilszy uśmiech. Dziewczyna odwróciła się gwałtownie i spojrzała na mnie z zaskoczeniem. Jedenastoletnia wtedy Caroline była ubrana w sukienkę w kwiatki, która jeszcze bardziej dodawała jej dziewczęcego uroku. Jej blond, długie włosy były rozpuszczone, co spowodowało, że wyglądała jak anioł. Jednak jeszcze większą uwagę przyciągały jej oczy, które były w kolorze błękitu.
- Kim ty jesteś ? - widać było, że jest zlękniona. Zresztą co jej się dziwić, skoro widzi całkiem obcego faceta w domu, ubranego w dodatku całego na czarno.
- Jestem twoim nowym ochroniarzem, nie musisz się mnie bać. - zapewniłem, a blondynka od razu się uspokoiła.
- Tak właśnie myślałam... Przywykłam już do tego. - uśmiechnęła się. - Jestem Caroline. - wyciągnęła rękę w moją stronę.
- Damon Salvatore. - tym razem to ja podałem rękę i uśmiechnąłem się sztucznie, bo tylko tak potrafiłem. - Hmm...skoro znamy się po imionach, to może czas poznać się lepiej. - zaproponowałem, a Caroline zmróżyła oczy nie wiedząc co konkretnie mam na myśli. - Jeśli mam cię już pilnować, to chyba muszę coś o tobie wiedzieć. Jestem skazany na ciebie, a ty na mnie. Nie masz wyjścia moja droga. - zapewniłem, a dziewczyna przekrzywiła lekko głowę i zrobiła słodko - sztuczną minę.
-  Okej, skoro tak nalegasz. - była równie przebiegła w sposobie mówienia co ja. - A więc zacznę od początku. Mimo, że wydaję się być miła, potrafię być straszną jędzą, jestem przebiegła, chciwa, egoistyczna, arogancka, chamska, nieopanowana. - mówiła tyle epitetów na raz, że już sama nie wierzyła w sens swoich słów. Prawie nie mogłem powstrzymać się od śmiechu, czego to dzieci nie wymyślą. - W każdym bądź razie, będziesz miał mnie dosyć. - zrobiła słodkie oczka i myślała, że na to pójdę.
- No cóż...czuję że się dogadamy. - dziewczyna zapewne nie spodziewała się takiego obrotu sprawy, dlatego też pod pływem tego co powiedziałem aż zdębiała. Kocham zaskakiwać. - No to co, może teraz posłuchasz mnie jakim to jestem bydlakiem? - jej ojciec kazał mi się czuć jak u siebie w domu, dlatego pozwoliłem sobie nalać w szklankę przezroczystego alkoholu.
- Pijesz w czasie pracy ? - wskazała palcem na szklankę.
- Błagam cię Caroline, przecież jesteśmy przebiegli, chciwi, egoistyczni,  chamscy. Coś pominąłem ?  - zakpiłem z niej, po czym duszkiem wypiłem zawartość alkoholu, która znajdowała się w szklance. - Wyborny trunek. Powinnaś spróbować ? - liczyłem na to, że się wścieknie i tak właśnie było. Myślała że może sobie ze mną pogrywać...
- Kretyn. - mruknęła, chcąc oddalić się ode mnie jak najdalej. Punkt dla mnie.
- Caroline, poczekaj. Teraz ja opowiem ci coś o sobie. - nie zdążyłem dokończyć, a dziewczyna nie słuchając mnie, poszła na górę. Triumfowałem z tego że mam ją w garści.

Parę godzin później
Siedziałem na kanapie, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Caroline nadal była w swoim pokoju, ale chociaż miałem święty spokój. Nagle usłyszałem, że ktoś wchodzi do salonu. - Czyżbyś zdecydowała się mnie poznać ? Albo wiem...chcesz spróbować tego ? - wskazałem jej palcem na butelkę Burbonu. - denerwowanie tej małej smarkuli, naprawdę mi się spodobało. Przynajmniej na chwilę mogłem zapomnieć o moich problemach. Stanęła na przeciwko mnie i wpatrywała się z oburzeniem. Nagle, wybuchła śmiechem, co teraz mnie zdziwiło.
- Dobra, udało ci się, wygrałeś. Wiesz...nie obraź się, ale zawsze tak przetestowuję swoich 'ochroniarzy', chcę po prostu sprawdzić  jak bardzo jesteście wytrwali i przy okazji mam duży ubaw z tego. - znów zaczęła się śmiać. - Ale nie martw się, ty sprawdziłeś się w  stu procentach. - powiedziała pocieszająco.
- Wiesz...że nawet ja na to bym nie wpadł. Jesteś okrutna. - powiedziałem sarkastycznie, na co dziewczyna lekko się uśmiechnęła.
- Przecież właśnie dlatego jesteśmy do siebie podobni, prawda ? - rzekła entuzjastycznie, a ja musiałem przyznać jej rację.


Parę miesięcy później
Miałem przyjechać po Caroline i odebrać ją ze szkoły. Blondynka szybko weszła do auta i usiadła na miejscu pasażera. Wszystko to wyglądało normalnie, gdyby nie fakt, że dziewczyna nic się nie odzywała i wyglądała na przygnębioną. Spojrzałem na nią i czekałem na wytłumaczenia.
- Ej, księżniczko ! Tu ziemia ! Gdzie buziak na powitanie ? Albo rutynnę opowiadanie jak było w szkole ? - gdy pytałem o to wszystko nawet nie zauważyłem jak Caroline zaczęła płakać. W takiej sytuacji nawet nie wiedziałem co robić.
- Chcę wracać do domu, Damon. - ledwo co wypowiedziała te słowa. Nie wiem jak to możliwe, ale zrobiło mi się jej szkoda. Co niby mogłoby ją aż tak wkurzyć ? Chwila...nie dawno zwierzała mi się, że jakiś chłopak jej się podoba.
- Nie do póki nie powiesz mi co się stało. To przez tego chłopaka, który wygląda jak skończony idiota ? Przez...Matta ?
- Tak, powiedział że nie jestem w jego typie, wyobrażasz sobie ? Cały czas dawał mi nadzieję, a teraz jak wszystko dobrze się między nami układało, to po prostu mnie olał. Wszyscy faceci są tacy sami. Nienawidzę go ! - wykrzyczała, po czym znowu uniosła się płaczem. Wszyscy faceci są tacy sami ? No błagam, jak ona może mnie porównywać do takiego kogoś.
- Spójrz na mnie. - dziewczyna podniosła głowę do góry i spojrzała swoimi zaszklonymi oczami na mnie. - Obiecuję ci że on już nigdy cię nie zrani. - miałem w głowie pewien skuteczny plan, za co kiedyś Caroline będzie mi wdzięczna.
- Co masz na myśli ? - spojrzała na mnie ze zdenerwowaniem.
- Pogadam z nim jak facet z facet i nie bój się nic mu nie zrobię. Przecież wiesz, że można mi zaufać. - chciałem się upewnić,  czy chociaż ona mi ufa.
- Wiem i dziękuję. - wreszcie przestała płakać i spojrzała na mnie z wdzięcznością.
- Okej, teraz możemy jechać. - odpaliłem silnik, ale coś sobie przypomniałem. - Ale zaraz,  chyba o czymś zapomniałaś. - westchnąłem z oburzeniem, a ona nadal nie rozumiała o co mi chodziło. Wskazałem palcem na policzek, a ona podniosła jeden kącik ust i uśmiechnęła się w geście zrozumienia. Po chwili dopiąłem swego i dziewczyna pocałowała mnie w policzek.


Parę godzin później
Podjechałem pod dom Matt'a Donovan'a. Było oczywiste, że normalnie sobie z nim nie pogadam. Niezłe z tego dzieciaka ziółku, ale prawda jest taka, że on nie zasługiwał na Caroline. Chciałem dać mu nauczkę, ale w zasadzie to nie chciałem robić mu nic złego, w końcu był dzieckiem. Nagle zauważyłem, że ten sam chłopak z którym miałem pogadać wraca do domu. Wyszedłem szybkim krokiem z auta kierując się prosto w stronę chłopca. Gdy zauważył, że ktoś cały czas za nim idzie, przyśpieszył kroku, będąc wyraźnie przestraszony. Czyżbym aż tak bardzo wiało ode mnie grozą ? Zabawne. Chłopak nagle rzucił się w pogoń, ale i tak dogoniłem go bez problemu, dzięki mojej wampirzej szybkości. Spojrzałem mu w oczy i zacząłem mówić. - Nie wiem co Caroline w tobie widzi, ale zapamiętaj sobie jedno, że jeśli znowu zabawisz się na jej uczuciach, to cię dorwę i wyrwę ci tą tępą główkę. - uśmiechnąłem się pogardliwie i westchnąłem ciężko, podczas gdy chłopak cały czas mnie słuchał. - Masz być miły dla Caroline i przeprosić ją za wszystko co zrobiłeś. A teraz idź do sklepu i kup jej czerwoną różę. Zrozumiałeś ? - Matt posłusznie pokiwał głową. - To dobrze. Wiedziałem, że się dogadamy. - potrząsłem nim i powiedziałem, żeby już poszedł. Następnie wszedłem do auta i dumny z siebie pojechałem do domu słodkiej Caroline.

Wyszedłem z jej umysłu, zastanawiając się czy to już wszystkie najważniejsze wspomnienia, które chciałem jej pokazać. Nagle przypomniało mi się  nasze ostatnie spotkanie, ale w tym czasie tyle się działo, że nie chciałem dodatkowo mącić jej w głowie, ale przysiągłem sobie, że jeśli tylko będzie następna okazja pokaże jej jaki naprawdę był jej ojciec. Wróciłem 'na ziemie' i rozkazałem Caroline, aby otworzyła oczy. - Teraz mnie pamiętasz. - szepnąłem jej wprost do ucha, nadal przy niej klęcząc. Po tych słowach dziewczyna spojrzała na mnie przestraszonym wzrokiem. Jednak nie tylko to mnie zaskoczyło. Zauważyłem, że jej oczy są całe zełzawione i jeszcze chwila, a zaczęłyby swobodnie spływać na jej całkiem zaróżowione policzki.
- Damon...- spojrzała mi w oczy i tak jak myślałem zaczęła płakać. Następnie uniosła rękę i intensywnie gładziła mój policzek, co było dla mnie przyjemne, ale i zasmucające. Przyglądała mi się tak uważnie gdybym był tylko jej wyobrażeniem. W tym wszystkim upewniły mnie jej słowa. - To naprawdę ty ? - spojrzała na mnie z litością.
- To ja, Caroline. - z oczu znowu zaczęły płynąć jej łzy, a ja żeby ją uspokoić i udowodnić prawdziwość swoich słów, ująłem delikatnie jej rękę. Czułem jednocześnie jak przechodzą po niej dreszcze. - Ten sam Damon, którego znałaś parę lat temu. - dziewczyna patrzała na mnie nadal z niedowierzaniem. - I jak widać przez te parę lat nieźle wyrosłaś. - Objąłem ją spojrzeniem od góry do dołu. - Coś jeszcze się zmieniło ? Musiało. - Byłem pewien, że Bill choć trochę opowiadał jej o nas i o tym co ją czeka. Przecież jest pełnoletnia ma prawo wiedzieć.

Oczami Caroline:
Ten dzień zdecydowanie należał do najdziwniejszych. To naprawdę zastanawiające, jak mogłam go nie pamiętać przez tyle czasu, a potem od tak, sobie go przypomnieć. Na chwilę obecną nie obchodziło mnie jaki cudem się tu znalazłam i co zrobił Damon. Na tę czarne myśli, zaczęłam czuć do niego żal, że zostawił mnie samą i wyjechał nie wiadomo dokąd. Jednak widząc w jego oczach troskę, cała złość mi przeszła. Chciałam zatapiać się coraz bardziej w jego oczach i rozmawiać jak za dawnych czasów.
- Masz rację zmieniło się dużo. Stało się dużo złych rzeczy, już pomijając fakt że każdy ma mnie gdzieś. - zaczęłam mówić coraz to szybciej, aby wiedział jak cierpiałam. - A gdy naprawdę powinnam cię potrzebować, ja w ogóle cię nie pamiętałam, nie wiem jakim cudem. - przełknęłam głośno ślinę, bo inaczej udusiłabym się z wysiłku, który wkładałam w te słowa. Ale chyba poskutkowało, bo Damon patrzył na mnie ze zmieszaniem.
- Caroline...- zaczął spokojnie, po czym spojrzałam w jego oczy...były takie zatroskane. Wtedy właśnie przeszło mi przez myśl że Damon, musi ukrywać jakąś wielką tajemnicę, która nie  daję mu spokoju. - Są rzeczy o których na razie nie powinnaś wiedzieć, ale obiecuję ci, że w końcu się dowiesz.
- Mówisz jak mój ojciec. - przewróciłam oczami na  irytujące wspomnienie z moim tatą w roli głównej.
- Jednak znasz mnie i wiesz, że ja zawsze dotrzymuję słowa. Nie tchórzę i nie biorę nóg za pas, kiedy nadarza się taka okazja. - Lepiej bym tego nie ujęła, mimo wszystko na te słowa poczułam się jakbym dostała w twarz.
- Dlatego cię lubię. - Uśmiechnęłam się najlepiej jak tylko potrafiłam. - Mówił, że wróci i wszystko mi wyjaśni, ale go jakoś tu nie widać. Zostawił mnie gdy go najbardziej potrzebowałam. - Podeszłam do okna, aby nie widział jak po moich policzkach lecą łzy. Nie chciałam, aby się mnie żałował. Nagle z zamyśleń, wyrwał mnie jego oddech, który czułam na swoim karku. Z zaskoczenia przeszedł mnie dreszcz. Patrzył na nas w odbiciu okna, a ja wcale nie pozostawałam mu dłużna. Nagle poczułam jego ręce na moich ramionach. Następnie przytulił się do mnie mocno, nadal spokojnie patrząc w nasze wspólne odbicie. Jednak nie trwało ono długo, ponieważ do pokoju weszły dwie osoby, których najmniej się spodziewałam.

Wiem, że nie każdemu podoba się Caroline z Damonem, ale po prostu do tej historii wydał mi się on najodpowiedniejszy. Wiem, również  że dla Was jest to trochę pogmatwane i może nie być aż tak ciekawie. Jednak wszystko w swoim czasie, w końcu akcja się rozwinie i to znacznie i mogę zaspoilerować że to się nadarzy wtedy kiedy wróci jej ojciec czyli nie długo ;)  Ten rozdział był bardziej takim wprowadzeniem do historii, która nawiązuję do jej przeszłości, gdzie zapomniała osoby które były dla niej najważniejsze. Jednak dowiecie się wszystkiego w swoim czasie. Jak widzicie od wczoraj jest nowy wygląd więc mam nadzieję że się podoba ? :) Dziękuję również za 200 wyświetleń i za motywujące komentarze <3 

23 komentarze:

  1. Ja osobiście kocham Caroline i Damona . Jako przyjaciół i parę ♥ Rozdział świetny i czekam na następny <3
    Pozdrawiam :* i zapraszam do siebie :D
    PS.Kocham Cię za o że zrobiłaś z Elki jędzę bo za nią nie przepadam :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale super rozdział! Coraz bardziej jestem ciekawa, co będzie dalej. Już nie umiem się doczekać 2 rozdziału. Straaasznie wciąga opowiadanie ❤❤❤/ @madziox

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyjaźni Damona z Caroline ........ahh jak ja ich uwielbiam <3 damon ochroniarz też takiego chcę hahah ;* i czekam na następny rozdział :D /@CandiceIAccolaPolska

    OdpowiedzUsuń
  4. Taka zupełnie inna wersja.Wciągające, podoba mi się ;)) Życzę weny i czekam na następny <3/ nati162

    OdpowiedzUsuń
  5. szkoda, że to nie Klaus:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, tutaj nigdzie nie jest powiedziane że Damon będzie z Caro, albo że Klausa tu nie będzie, bo wszystko przybierze nieoczekiwany obrót :D

      Usuń
  6. Wow naprawdę świetny rozdział. Strasznie podoba mi się jak piszesz oraz że rozdział jest taki długi. Bardzo przyjemnie się czyta, a w dodatku piękny wygląd ♥ Ja osobiście uwielbiam Damona i Caroline jako przyjaciół.... z resztą uwielbiam Damona z większością postaci
    :D Czekam na kolejny rozdział i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Aaaaaaaaaaaa !!! Super super suuupeeer !!! <3 zajebiście piszesz na prawdę. Nie Mogę się doczekać następnego rozdzialu, powrotu tatusia i pojawienia się....wiesz kogo ^^ <3 /haylijaholic4

    OdpowiedzUsuń
  8. Po pierwsze - śliczny wygląd bloga :* Po drugie i najważniejsze - cudowny rozdział. To dopiero początek, a już się dzieje i wciąga :D Rozwaliło mnie zachowanie jedenastoletniej Caroline XDD Damon jako ochroniarz boski, też chce takiego ♥ czekam na ciąg dalszy;* / @somerholics4evah (wybacz, że tak z anonima, ale zapomniałam hasła xd)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świeeetne! Historia jest naprawdę wciągająca!
    Nie spodziewałam się, że to powiem, ale spodobało mi się tutaj to połączenie Damona i Caroline, zdecydowanie jestem na tak! Życzę weny kochana i czekam na next! :)
    Wgl masz cudowny wygląd! ♥
    /@ambra3589

    OdpowiedzUsuń
  10. Miś masz wielki talent :) Strasznie mi się to podoba, że twoje rozdziału są rozbudowane i nie oklepane, można się w nie wczytać i zatracić się w czasie xD Huehie jak poetycko ;) Idę czytać nastepny, bo jestem w tyle, ale nadrobie!!!!!! ;)))
    Chyba nie muszę się podpisywać Miś! !!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Mi się podoba pomysł z Damonem i Caroline :) Masz bardzo fajny styl pisania. Ciekawe co się wydarzy jak tata Caroline wróci :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wow, świetny rozdział, pomysł, blog i wykonanie <3 Kocham Cię za to że Piszesz takie długie rozdziały ^-^ Damon jako ochroniarz- boskie xD też chcę takiego ;3 Chociaż jestem za Klaroline w tym opowiadaniu fajnie by było jakby byli razem <3. I ubóstwiam Cię za to że robiłaś z Gilbertówny jędzę bo w serialu jej nie znoszę ;) Awww i śliczny wygląd blogera jak tyś to zrobiła?! Podziel się talentem! Pozdrawiam i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. fajnie by było jakby Damon i Caroline byli razem*

      Usuń
  13. już sobie naszykowałem pierwszy rozdział, aby jutro z samego rana się z nim zapoznać (tak na dzień dobry). Chciałbym jednak jeszcze dodać, że w prologu brakuje mi opisu pogody i miejsca akcji. Wiem, że Caroline biegła po po błocie, ale nie wiem czy w tym czasie padało, czy było już po deszczu, oraz nie mam pojęcia czy biegła łąką, lasem, ulicą... jak sama widzisz możliwości jest wiele. Gdybyś dodała ten drobny szczególik, to prolog byłby moim zdaniem doskonały, taki niezwykle zobrazowany za pomocą trafnie dobranego słowa i niezwykłego kunsztu autorskiego widocznego w budowie zdań. Jest niezwykle płynny - nie haczy się, nie rwie, nie ściera. Każde zdanie było jak zębatka, idealnie zazębiało się z poprzednim jak i z kolejnym zdaniem - to niezwykłe by potrafić tak wszystko z sobą połączyć, bez żadnego, choćby najmniejszego zgrzytu. Liczę, że w pierwszym rozdziale będzie podobnie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  14. "Mam jednak przyjaciół na których mogę liczyć i jakże tych fałszywych." - zamiast "jakże" powinno być "także".
    "- Proszę. - zza drzwi..." - "Zza" z dużej litery.
    Też już Cię lubię za to, że zrobiłaś z Eleny zołzę. Co prawda "Pamiętniki Wampirów" widziałem tylko początkowe sezony, a później sporadyczne odcinki (nie koncentrowałem się zbytnio na tym serialu) ale Eleny nie polubiłem. Moim zdaniem zawsze była typem ladacznicy, co rozkłada sama rozkłada uda, a potem rozpacza, leje łzy i oczekuje, że wszyscy będą jej współczuli. Gdy o niej myślę, a raczej o tym trójkącie Stefan-Elena-Damon, to zawsze na myśl przychodzi mi powiedzenie "Brat po bracie na jednym warsztacie".
    "jednak pamiętaj że ze względu na wszystko ja zawsze będę z tobą. - zaczęłam mówić jednym tchem, a widziałam w niej coraz większą niepewność." - "bez względu", po "tobą" nie powinno być kropki i "zaczęła mówić", a nie "zaczęłam mówić". Ładniej też brzmi "dostrzegałam w niej" a nie "widziałam w niej", ale to już oczywiście według uznania, bo obie formy są jak najbardziej poprawne.
    "A więc o co chodzi ? - poczułam" - przed znakami interpunkcyjnymi nie czynimy odstępów (spacji), "Poczułam" z dużej litery.
    (taka rada ode mnie byś wyszukała w internecie i przeczytała jakiś nieskomplikowany i dobry artykuł odnośnie pisania dialogów, mnie takowy kiedyś bardzo pomógł pozbyć się większości błędów tego typu).
    "- Dzwonił do mnie twój tata i powiedział, że lada dzień wróci. - westchnęła, po czym czekała cierpliwie na moją reakcje. Te słowa odbijały " - "Westchnęła" z dużej litery. Od "Te słowa" powinien być nowy akapit, gdyż słowa są matki, a myśli już Caroline (mogę ją spolszczać do Karolina?).
    "Ja jeszcze śnie, prawda ?" - Znowu nie potrzebna spacja.
    "bo chyba sama w to nie wierzysz ? - usiadła obok mnie i myślała, że tymi słowami sprawi, że mu wybaczę. Ale prawda jest taka, że nigdy się to nie stanie." - Znowu o jedną spację za dużo. "Usiadła" z dużej litery. Kiedyś mnie też uczono, że nie zaczyna się zdania od "Ale", jednak mnie w tym przypadku to nie wadzi. Nawet nie mam pojęcia czy mnie dobrze uczono, bo ostatnią lekcje języka polskiego miałem bardzo, bardzo dawno temu.
    Co do opuszczenia dziecka (zapewne też nie odzywania się przez jakiś czas, być może kilka lat) oczywiście nie popieram i rozumiem zachowanie oraz myśli Karoliny. Za to w ogóle nie rozumiem jej matki. Nie pojmuję jak można bronić takiego drania. Swoich dzieci się nie opuszcza, choćby nie wiem co zrobiły, czy nawet były już dorosłe. W tym przypadku Karol nie zrobiła nic złego i zasłużyła na to by z ojcem mieć kontakt. Ja bym na jej miejscu teraz się na niego wypiął, tak jak on kiedyś wypiął się na nią (zignorowałbym drania), no ale ja nie jestem człowiekiem zdolnym ani do zapominania przykrych spraw, ani do wybaczania większości rzeczy dorosłym (bo dziecku oczywiście wybaczyć zawsze prościej, bo to ktoś kto dopiero uczy się żyć, a dorosły powinien być odpowiedzialny za swoje czyny, w tym przypadku za dziecko, które spłodził, a nie podwijać ogonek i dawać nogę). Staruszek ją zranił, więc niech ona teraz zrani jego.
    Mój komentarz pewnie już jest długi, a jak będzie za długi, to blogspot mi go nie opublikuje, tak więc resztę dokleję w "odpowiedzi" na swój własny komentarz ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "- Nie wyjdę, dopóki mnie nie wysłuchasz. - podniosła głos, ale ja i tak nie chciałam wierzyć w te bzdury." - Nie podniosła głosu bo nie ma "!". Poza tym to sam nie mam pojęcia czy w tym przypadku to "podniosła" powinno być z dużej czy małej litery ;-)
      "- Dobrze, więc ja wyjdę. Muszę ochłonąć. - wstałam zdecydowanym krokiem i podążyłam w stronę wyjścia." - "Wstałam" z dużej i nie wydaje mi się by można było wstać zdecydowanym krokiem. Można "Wstałam i zdecydowanym krokiem podążyłam w stronę...", albo "Wstałam zdecydowanie i podążyłam w stronę wyjścia" choć tu może lepiej "Zdecydowanie wstałam i podążyłam..." - sam nie wiem, która z tych drugich opcji brzmi poprawniej, czy być może któraś jest niepoprawna, dlatego sam zdecydowałbym się na tą pierwszą z moich poprawionych wersji.
      "15 minut później byłam już w Grillu." - Teraz taka drobna sugestia. Otóż czytelnicy, którzy nie oglądali "Pamiętników Wampirów" nie wiedzą co to jest "Grill" więc wypadałoby dodać, że to bar, klub lub piwniczna posiadówa. Nieco też opisać miejsce by czytelnikowi było łatwiej sobie wyobrazić otoczenie, w którym przebywają bohaterowie. No i oczywiście liczebniki w opowiadaniach piszemy słownie (istnieje kilka wyjątków, ale w tym przypadku akurat wyjątku brak).
      Mogę jeszcze zasugerować, że brakuje opisu postaci. Nie chodzi o jakiś konkretny i skrupulatny opis, ale o drobnostki zgrabnie wplecione w tekst (w prologu ci się to udało - wzmianka o stopach w błocie i chabrowej sukience). Mogłabyś na przykład dodać, że matka Karol jest blondynką, jaki ma kolor oczu, czy trzęsły jej się dłonie, czy ma pomalowane paznokcie czy obgryzione i niezadbane (może wydawać Ci się to głupie, ale takie rzeczy świadczą o człowieku).
      „- A więc co się dzieję ? - spojrzał na mnie jednocześnie wycierając ściereczką dopiero co umyte szklanki.
      - Mój tata wraca. - spojrzałam na niego i było widać, że jest bardzo zaskoczony.” – „Spojrzał”, „Spojrzałam” z dłużej, choć radziłbym coś zmienić bo to powtórzenie bardzo blisko sąsiadujące z sobą. To „i było widać” też mi średnio pasuje, może lepiej brzmiałoby bez „i”, po prostu po przecinku lub kropce „było widać” (sam nie wiem która wersja jest poprawna, czy z kropką czy z przecinkiem).
      „- No cóż, chociaż zapomnę na jeden dzień. - spojrzał na mnie z politowaniem” – Znowu jest „spojrzał” na dodatek w złym miejscu. Już wyjaśniam! Otóż mówi Carol, a „Spojrzał” Matt (po wypowiedzi i myślniku piszemy reakcje tego, który wypowiadał te słowa, a nie tego, który ich słuchał). W tym przypadku „Spojrzał na mnie z politowaniem” powinno być od nowego akapitu (nowej linijki).
      Ponownie wszystko nie zmieściło się w jednym komentarzu, tak więc znowu będę zmuszony dokleić kolejny. Mam nadzieję, że się na mnie nie obrazisz o to wytykanie błędów, bo nie czynię tego złośliwie, tylko po to by komuś przekazać moją wiedzę, tak jak ktoś kiedyś przekazał ją mnie. Najlepsze w tym wszystkim jest, że często zauważam cudze błędy, a swoich identycznych już nie widzę.

      Usuń
    2. „- Hej, kochanie. Będziesz tak łaskawa i pojedziesz ze mną do domu. - mężczyzna zwrócił mój podbródek w swoją stronę i zaczął hipnotyzować mnie wzrokiem. Gdy to usłyszałam, aż się we mnie zagotowało” – „Mężczyzna” z dużej. Natomiast „Gdy to usłyszałam” od nowego akapitu i nie powinno być „to usłyszałam”, bo ta wzmianka nie występuje zaraz po wypowiedzi czarnowłosego mężczyzny, a po jego reakcji. Tak więc „Gdy usłyszałam jego słowa/jego wypowiedź aż się we mnie...” (w każdym bądź razie od nowego akapitu).
      Rozumiem, że ten czarnowłosy ją zahipnotyzował. Ciekawie się zaczyna. Ciekawe czego od niej może chcieć. Jak znam życie i mężczyzn, to pewnie seksu... Jednak skoro to nie taki typowy mężczyzna, a wampir, to może po prostu chce sobie tylko podjeść lub się jakoś specyficznie blondyną zabawić i to niekoniecznie w łóżku lub poza nim w sposób seksualny.
      „Po 10 minutach byliśmy już w jego domu. Wszystkie pomieszczenia były urządzone staroświecko, ale jakże elegancko.” – W tym miejscu przydałby się jednak nieco dłuższy opis. No i oczywiście liczebniki w opowiadaniach piszemy słownie, bo w tym przypadku to brzmi jak „Po dziesięć minutach byliśmy”, a nie jak powinno – „Po dziesięciu minutach byliśmy”. Pamiętaj, że 10 to dziesięć, a nie dziesięciu, dziesięcioro, dziesiątej, itd. Chociaż nawet w przypadku zwykłego „dziesięć” w opowiadaniach powinno używać się słów nie cyfr i liczb. Jednak istnieją wyjątki od tej reguły i jest nimi choćby: „O 10.45 za starym cmentarzem – napisał na krzywo wydartej, niechlujnie zmiętej kartce.”.
      „- Usiądź. - rozkazał, pokazując ręką na łóżko. Zrobiłam to co kazał, czekając z przerażeniem na jego kolejny ruch.” – po „Usiądź” nie powinno być kropki, za to „rozkazał” poprawnie napisałaś małą literą. Natomiast „Zrobiłam to co kazał...” powinno być od nowego akapitu.
      „...Jeszcze bardziej piękniejsza. - szepnął uwodzicielsko, po czym klęknął przy mnie trzymając szklankę w ręku. Zaraz...skąd on mnie znał ?” – po „piękniejsza” nie powinno być tej kropki, „szepnął” poprawnie napisane małą literą, natomiast „Zaraz....” od nowego akapitu.
      „- Słuchaj, wiem, że się boisz, ale uwierz mi że z mojej strony nie spotka cię żadna krzywda. - na te słowa zaczęło mi się kręcić w głowie, całe szczęście że siedziałam na łóżku. Do czego on zmierzał ? O co w tym wszystkim chodzi ?” – „Na” z dużej i tu jest ten właśnie wyjątek, że myśli Caroline mogą być od razu po słowach Damona tak więc jest poprawnie. Natomiast pytanie „Do czego on zmierzał?” nie powinno mieć spacji przed „?” i powinno być pisane od nowego akapitu. Między „chodzi”, a „?” też nie powinno być spacji.

      Usuń
    3. „- Kim jesteś ? - szepnęłam całkowicie zlękniona.” – znowu ta spacja się tutaj wkradła, „całkowicie” bym wykreślił, bo samo „szepnęłam zlękniona” brzmi dobrze.
      „- Przyjacielem. - uśmiechnął się z dezaprobatą i wciąż mi się przyglądał. - Muszę uświadomić cię o wszystkim za nim wróci twój ojciec. - widząc jego wyraz twarzy jest tak samo wkurzony na niego jak ja.- Obiecuję, że prawda cię nie ominie, musisz ją znać i ja tego dopilnuję. - dotknął moje niesforne kosmyki, które opadały mi na twarz, po czym starannie włożył je za ucho.” – „Uśmiechnął” z dużej. „Widząc” od nowego akapitu i oczywiście dużą literą. W ogóle to całe zdanie „Widząc jego wyraz twarzy jest tak samo wkurzony na niego jak ja” mi nie brzmi, jakby brakowało pomiędzy „dało się wywnioskować/można było wyczytać, że jest na niego tak samo wkurzony jak ja”. „- Obiecuje, że prawda cię nie ominie. Musisz ją znać i ja tego dopilnuje” – od nowego akapitu i błąd interpunkcyjny poprawiłem. „Dotknął moje niesforne” z dużej litery.
      „- Widzę, że nienawidzisz mojego ojca tak samo jak ja? - odparłam hardo, co go zaskoczyło.” – To odparła hardo czy zapytała (jest „?”)?
      „Pozwól, że ci w tym pomogę. - w szybkim tempie złapał mnie za ręce, a ja nagle znalazłam się w innym świecie.” – „W szybkim tempie” na pewno zaczyna się od dużej litery, ale nie mam pojęcia czy nie powinien to być już nowy akapit, choć wydaje mnie się, że raczej nie, że powinno być ciągnięte po wypowiedzi dialogowej, a nie zdaniem między dialogowym.
      No to początek już za mną. Szybko biorę się za dalszą część rozdziału ;-) . Wcześniej na komórce nie zauważyłem, że rozdział jest taki długi, ale niezmiernie mnie to cieszy. Nie lubię krótkich rozdziałów, bo człowiek ledwie zdąży się wczuć w klimat, a tu już koniec treści.

      Usuń
    4. „- Cześć księżniczko. - zdobyłem się na jak najmilszy uśmiech. Dziewczyna odwróciła się gwałtownie i spojrzała na mnie z zaskoczeniem. „ – „Zdobyłem” z dużej. „Dziewczyna odwróciła...” od nowego akapitu.
      „Jej blond, długie włosy” – Nie mam pojęcia czy to jest błąd, ale zazwyczaj spotykałem się z „Jej długie blond włosy” chyba nawet bez przecinka. Jeśli kiedyś sprawdzisz jak jest poprawnie, to daj mi znać, proszę (może się przy okazji też czegoś nauczę).
      „- Kim ty jesteś ? - widać było, że jest zlękniona.” – W tym wypadku pasowałoby dodać „zapytała”, a „Widać było” od nowego akapitu. No i oczywiście nie czyni się tej spacji przed „?”.
      „ubranego w dodatku całego na czarno” – „w dodatku ubranego całego na czarno” – przestawiłaś szyk, przez co brzmi jakby Damon miał czarne dodatki, a nie był w dodatku ubrany cały na czarno.
      „- Jestem twoim nowym ochroniarzem, nie musisz się mnie bać. - zapewniłem, a blondynka” – po „bać” nie powinno być kropki, po „zapewniłem” ta kropka mogłaby być. Natomiast dalej bez „a” i po prostu „Blondynka” najlepiej od nowego akapitu by jej reakcja nie była wmieszana w dialog (wypowiedź) Damiana (mam racje, że Damon, to Damian?).
      „- Tak właśnie myślałam... Przywykłam już do tego. - uśmiechnęła się. - Jestem Caroline. - wyciągnęła rękę w moją stronę.” – „Uśmiechnęła” z dużej. „Wyciągnęła rękę” z dużej.
      „- Damon Salvatore. - tym razem to ja podałem rękę” – „Tym razem” dużą literą „T”.
      Nie będę wytykał więcej błędów w tym rozdziale jak i w kolejnym, gdyż one wszystkie się powtarzają i są na takiej samej zasadzie popełnione. Myślę, że tyle wytkniętych potknięć wystarczy być wiedziała nad czym powinnaś popracować i do czego przysiąść. Wytknę jednak błąd, który będzie innego typu niż te wymienione/wypunktowane powyżej. Postaram się teraz skoncentrować na samej treści.
      „ słodko - sztuczną” – Bez odstępów – „słodko-sztuczną”
      Damon widzę zdenerwował malutką Karolinkę. Swoją drogą jak dziewczynka wypowiadała te wszystkie epitety, to od razu przed oczami stanęła mi moja koleżanka z dzieciństwa, którą zresztą znam do dziś (gdy była mała mówiła że jest słodka, dobra, kochana, inteligentna i skromna – oczywiście mówiła to w sposób ironiczny i cyniczny. Natomiast gdy już dorosła, to szczerze przyznawała, że jest egoistyczną zołzą, materialistką, egocentryczką, itd.). Muszę przyznać, że gdy się słucha takich osób, to uśmiech sam wstępuje na usta słuchającego, bo nie ma jak konstruktywna samokrytyka z przymrużeniem oka. Co do przymrużenia, to tam gdzieś miałaś błąd, napisałaś przez „ó”, o ile się nie mylę.
      Widzę, że niańczenie dzieci nie było specjalnością Damona. Szło mu oczywiście doskonale, ale nieszczególnie zdawał się to lubić. Na dodatek upijanie się przy dziecku... oj, oj, pan Salvatore przeginał, przeginał...
      Rozbawiło mnie stwierdzenie, że Damon i Caroline są podobni. Po prostu ciężko mi było sobie wyobrazić podobieństwo dorosłego faceta do małej dziewczynki w blond włoskach. Oczywiście wiem, że chodziło o charakterki, a nie o wygląd, ale i tak... jakoś dziwnie to zabrzmiało, zabawnie, fajnie.

      Usuń
    5. Damon w roli takiego „tatusia na zastępstwie” niezwykle mnie bawi. Facet jest naprawdę uroczy. Oczywiście tego się nigdy po nim nie spodziewałem, nawet w snach nie sądziłem, że Damon może okazać się urokliwy w takiej roli i w takiej scenerii, z taką małą, pyskatą Karolinką.
      „ znowu uniosła się płaczem.” – „zaniosła”. Płaczem się zanosi, a nie unosi. Unosi się krzykiem.
      Rozbawiły mnie rozterki miłosne jedenastoletniej Caroline. Od razu mi się przypomniała moja mała córka, gdy przy kolacji z taką smutną minką palnęła „A dlaczego ja nie mam chłopaka? Bo Dorotka to ma nawet dwóch, a ja miałam, ale on zmienił przedszkole i musieliśmy zerwać. No i teraz nie mam żadnego. Tato, dlaczego?” (szczerze to też nie wiedziałem co jej odpowiedzieć i ledwie powstrzymywałem śmiech by nie zranić uczuć dziecka).
      „Niezłe z tego dzieciaka ziółku” – „ziółko”
      Nie popieram tego co zrobił Damon. Nie powinien tak straszyć małego Matta. Trochę też śmieszy mnie taka miłość u jedenastolatków, przecież to jeszcze dzieci są, niech no pójdą na huśtawki albo się do piaskownicy pobawić, a nie z różami latają. Jeszcze jakby sami wpadli na taki pomysł, to bym zrozumiał, ale aby Damon – dorosły facet im takie coś podpowiadał. Po prostu aż dziwne, że ten wampirzy idiota nie kupił im czerwonego wina, prezerwatyw i lubrykantów.
      „Objąłem ją spojrzeniem od góry do dołu.” – Ciężko mi sobie wyobrazić jak jednocześnie można kogoś obejmować i oglądać go od góry do dołu.
      Ta wzmianka o pełnoletności Karoliny... czy to znaczy, że ona ma być z Damonem parą?
      „Na tę czarne myśli, zaczęłam czuć do niego żal” – „te” nie „tę” bo „myśli” to liczba mnoga. Kolejna sprawa to źle zbudowane zdanie, bo jak można na czarne myśli czuć do kogoś żal? Już prędzej z powodu jakiś czarnych myśli bądź wspomnień można mieć do kogoś żal.
      „A gdy naprawdę powinnam cię potrzebować, ja w ogóle cię nie pamiętałam, nie wiem jakim cudem.” – To zdanie też źle brzmi, ale w tym przypadku akurat dodaje autentyczności i jest jak najbardziej w porządku. Carol była rozhisteryzowana, rozchwiana emocjonalnie i zaskoczona, nic więc dziwnego, że nie dbała w takich momentach o składnię.
      „Nie chciałam, aby się mnie żałował” – „Nie chciałam aby mnie żałował” albo „Nie chciałam aby się nade mną litował”.
      „w odbiciu okna” – „w odbiciu szyby” chyba lepiej brzmi, aczkolwiek to okno może być, chyba...
      „Jednak nie trwało ono długo,” – „nie trwało to długo”.
      Trochę dziwne, że Damon znał Carol od dziecka i teraz ją przytula. Zawsze takie motywy kojarzą mi się z pedofilią (wybacz). Wiem, że to wampir, że i tak jest od niej starszy, ale pokochać kobietę, którą znało się gdy ona była jeszcze dzieckiem, w chwili gdy samemu było się wtedy dorosłym jest co najmniej dziwne, no sama to przyznaj...
      Pozdrawiam i lecę do drugiego rozdziału, choć nie wiem czy cały zdążę przeczytać i skomentować za jednym rzutem ;-)

      Usuń
  15. Aaaaaaa! Dopiero zaczynam, a już to kocham!
    ~Blueberryx1

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudowny rozdział. Fajnie piszesz, przez co chce się aż to czytać. Dobrze, że pierwszy jest takim wprowadzeniem. Damon jaki cudowny, to jest taki jej anioł. Troszczy się o nią i w ogóle. Zszokowało mnie, że Care nie lubi Eleny i Bonnie. To taka odmiana. Generalnie, jestem bardzo ciekawa co wydarzy się dalej dlatego tutaj kończę i postaram się jak najszybciej ponadrabiać :)

    OdpowiedzUsuń