poniedziałek, 25 maja 2015

Rozdział IV



Oczami Klausa
Od dwóch dni jestem w Mystic Falls. Muszę przyznać, że dużo się zmieniło odkąd byłem tu ostatnio. A było to 10 lat temu. Jednak i tak pozostanie to małe miasteczko, które nigdy nie dorówna Nowemu Orleanu. No cóż, mimo wszystko na nudę  nie będę narzekać. Po pierwsze jest ze mną Bill i muszę przyznać, że jest dobrym towarzyszem. Spotkam starych znajomych: Oby dwóch Salvatore, Liz, no i Caroline.  Jeszcze te dwa wilczki, które nie tak dawno poznałem. A było to tak:
Zabijając sobowtóra, złamałem klątwę i stworzyłem hybrydy, które spełniają każde moje zachcianki. Sam natomiast stałem się mieszańcem wilkołaka i wampira. Jednak okazało się, że Katherine została wskrzeszona i już myślałem, że moje hybrydy szlag trafił i po części tak właśnie było. Zostały tylko dwie. Tyler, to chłopak, którego wręcz nienawidzę. Gardzę takimi przerośniętymi chłystkami, którzy myślą, że jak są bogaci to wszystko im wolno. Hayley natomiast, zawsze wzbudzała we mnie nie pewność. Była naprawdę cwana. Na przykład wtedy gdy się dość mocno upiłem, a ona wykorzystała to i przespała się ze mną, aby Tyler mógł uciec. Dałem się oszukać, ale po jakimś czasie i tak ich znalazłem. Tyler'a prawie zabiłem, a Hayley, no właśnie jej nic nie zrobiłem, ponieważ mój brat - Elijah miał do niej słabość i wybił mi ten pomysł z głowy. Tyler'a też nie zabiłem, ponieważ Bill mnie o to prosił. Ponoć był przyjacielem Caroline i gdyby nie to to bez wahania wyrwałbym mu serce. Miał naprawdę dużo szczęścia. Wziąłem telefon i bez celu zacząłem przeglądać wszystkie numery. Ale było logiczne, że szukałem tylko jednego...Caroline, mówiła podświadomość. Nie zastanawiając się co robię i kiedy, wykręciłem jej  numer. Tak bardzo chciałem ją usłyszeć. Po pierwszym sygnale, odezwała się, a ja poczułem ulgę i ciepło na sercu, które praktycznie skamieniało. Właśnie tak na mnie działała Caroline Forbes. Mimo wszystko wolałem się nie odzywać. Nie teraz. Nagle zesztywniałem. Czy ja dobrze słyszałem ? Ona pomyliła mnie z  Tyler'em Lockwood'em ?! Mówiła coś o tańczeniu i cholera...całowaniu? Gdzieś musi być impreza skoro mówiła o tańcach. Tylko gdzie ? Musiałem się tego dowiedzieć choćby nie wiem co. Zresztą ja - Klaus Mikaelson uwielbiam imprezy. Uśmiechnąłem się, myśląc o dzisiejszym dniu w którym mam spotkać Caroline.
Lubię mieć ostre wejścia i to zapewne takim będzie. Ten dzień  zapowiada się naprawdę ciekawie.


Oczami Caroline
Drogi pamiętniku!
Obudziłam się szczęśliwa i pełna życia. A miałam o dziwo do tego powody. Nie miewałam już tych straszno - dołujących snów, co było połową sukcesu. Jednak nie tylko, dlatego miałam dobry humor. Od kilku dni, moje życie stało się naprawdę ciekawe. Widocznie nie jestem taka zła, skoro Bóg dał mi  drugą szansę na tak zwane 'nowe życie'. Właśnie dlatego zamierzałam to jak najlepiej wykorzystać. Zaczęłam być bardziej otwarta na ludzi, co dla mnie jest już wielkim wyczynem. Tak po za tym to teraz częściej przebywam  z Hayley niż z Eleną.  Z Bonnie też mam dobry kontakt. Pokazała mi różne czarodziejskie sztuczki i muszę przyznać, że jak na początkującą, świetnie jej idzie. W dodatku jestem częstym gościem w domu Damona i to chyba widywanie się z nim sprawia, że się zmieniam.  Tyler Lockwood zaczął mnie podrywać. Schlebia mi to, ale mimo wszystko...on ma Vicki i nic nie robi sobie z podrywania innych dziewczyn, które wpadną mu w oko. To nie było i nie jest rozsądne. 
A co będzie dzisiaj ? Dzisiaj, mam nadzieję że będzie to mój najlepszy dzień = domówka u Hayley. Powracając do jej osoby to uważam, że jest ona świetnym materiałem na przyjaciółkę. Lubię z nią rozmawiać, nie martwiąc się o to czy mnie wyśmieje. Czuję się przy niej swobodnie, czego nie mogłabym powiedzieć o Elenie, przy której zawsze czułam się jak piąte koło u wozu. Coś czuję, że ten dzień będzie niezwykły. Już ja się o to postaram.
Zamknęłam pamiętnik i włożyłam go do półki. Spojrzałam na zegar. Wskazywał godzinę 17 - czas szykować się na imprezę, pomyślałam uśmiechając się do siebie od ucha do ucha. Miałam nadzieję spotkać tam Stefana i zatańczyć z nim choćby jeden taniec.
Miałam się już iść myć, gdy nagle mój telefon zawirował w  kieszeni moich spodni.
- Halo ? - po drugiej stronie odpowiedziała mi tylko głucha cisza. - Halo ? Jest tam ktoś ? - powtórzyłam głośniej będąc poirytowana tą sytuacją. Nagle mnie oświeciło. - Tyler Lockwood, to wcale nie jest śmieszne! Dzisiaj na pewno nie dostaniesz buziaka. A o tańcu tym bardziej możesz zapomnieć. - zaczęłam mówić niby w złości, a w głosie i tak było słychać nutkę flirtu.
Muszę przystopować, powiedział mój zdrowy rozsądek. Rozłączyłam się z myślą, że jeszcze dziś muszę z nim poważnie porozmawiać.
Ponownie chciałam podjąć  wzięcie kąpieli, gdy tym razem przeszkodziła mi mama. Nic nie byłoby w tym dziwnego gdyby nie to, że miała dziwnie niepokojącą twarz.
- Mamo, coś nie tak ?
- Ktoś chciałby z tobą porozmawiać i proszę cię za nim dowiesz się kto to, wysłuchaj go, ponieważ ma ci dużo rzeczy do powiedzenia. Zrób to dla mnie. - brzmiała naprawdę przekonywująco. Jednak  widziałam już po jej zachowaniu, kogo ma na myśli. Nagle z zza drzwi wyłonił się nikt inny jak mój ojciec. Zmierzył mnie od stóp do głów, a potem zatrzymał się na moich oczach. Jego wzrok pozostał nieodgadniony. Zresztą odkąd pamiętam, zawsze tak było. Przełknęłam ślinę i niepewnie na niego spojrzałam. Czułam nienawiść do tego człowieka. Cały mój dobry humor gdzieś się ulotnił. Miałam zamiar wszystko mu wykrzyczeć prosto w twarz, ale widząc minę mamy,  powstrzymałam się. Czekałam więc na jego ruch.
- Widzę, że dużo się zmieniło. Ty się zmieniłaś.  Znacznie urosłaś. - uśmiechnął się lekko, a ja z mrużyłam oczy, ponieważ nie wiedziałam w co on gra.
- Do rzeczy. Śpieszę się. Masz 10 minut, a potem nie chcę widzieć cię już nigdy więcej. - zdziwiłam się, że stać mnie na aż tak obojętny i opanowany ton.
- To ja was lepiej zostawię. - wtrąciła się mama, na którą chyba już nikt nie zwracał uwagi.
- Mam nadzieję, że przeczytałaś mój list. - powiedział, tak jakby nie usłyszał tego co wcześniej mu oznajmiłam. - Napisałem tam, że chcę abyś dała mi szansę. Przecież jestem twoim ojcem, nie możesz od razu spisywać mnie na straty. Wiem, że obecnie między nami nie jest kolorowo, ale kiedyś tak właśnie było i nie uwierzę ci, gdy powiesz, że zapomniałaś o tych dobrych chwilach.
- Oczywiście. - zakpiłam, przerywając mu. - Ale to była odległa przeszłość. Ja żyję teraźniejszością w której czuję do ciebie tylko odrazę. Myślisz, że jak się tu pojawiłeś to będzie wszystko dobrze ? Nie! Wcale nie będzie! Przez ciebie byłam szarą myszką, którą nigdy dotąd nie byłam i zgaduję że nawet nie masz pojęcia jakie to uczucie. Nie wiesz co przeżywałam przez te lata kiedy cię nie było. Więc, błagam cię, nie pieprz mi o szczęśliwej rodzince, bo to naprawdę nie ma sensu. - pierwszy raz byłam aż tak szczera.  Poczułam ulgę móc wygarnąć wszystko, co pragnęłam wykrzyczeć już dawno.
- Przepraszam. - spojrzał na mnie jak troskliwy ojciec, ale nawet to  na mnie nie działało. - Nie chciałem cię zranić. Odszedłem dla twojego dobra. W taki sposób chciałem cię chronić. Myślisz, że było mi łatwo ? Myślałem o tobie codziennie, a pewność że nie mogę cię zobaczyć, sprawiała, że wpadałem w obłęd. Dlatego jestem tu i chcę ci to wszystko wynagrodzić. Obiecuję, że już się nie zawiedziesz.
- Naprawdę, bardzo chciałabym ci wierzyć. - powiedziałam łagodnie. - Jednak pamiętam cię tylko z fałszywości, a takim ludziom się nie ufa. Sam mnie tego uczyłeś. - stałam na przeciwko niego i podniosłam głowę do góry, aby udowodnić jak bardzo silna jestem. Zamknęłam powieki, aby się tylko nie rozpłakać. Nie ma mowy o płaczu, nie warto marnować łez na takiego człowieka. Nie zepsuję mi dzisiejszego dnia.
- Zdaję sobie sprawę z tego, że nasze relacje nie będą od razu świetne, ale chcę abyś chociaż spróbowała mi zaufać. - to co mówił było dla mnie po prostu śmieszne.
- To nie jest takie proste. - wysyczałam. - Przez trzy lata się nie odzywałeś i co teraz będziesz udawał tatusia roku ? To ci się nie uda!
- Wiem, ale mogąc się z tobą zobaczyć, pisałem listy. Czemu mi na nie nie odpisywałaś ? - powiedział zdziwiony.
- Co ? Przecież dostałam tylko jeden. - szepnęłam. No tak, mama. Gwałtownym ruchem wyminęłam mojego ojca i pobiegłam do kuchni w której się znajdowała. Za sobą słyszałam kroki taty. - Możesz mi wytłumaczyć, czemu ukryłaś przede mną listy?! - wrzasnęłam. Teraz byłam już naprawdę wyprowadzona z równowagi.
- Po prostu chciałam dla ciebie jak najlepiej. Nie chciałam ci przypominać o ojcu przez którego aż tak bardzo cierpiałaś. - znacząco powtórzyła ostatnie słowo i spojrzała z ukosa na swojego męża.
- To się nazywa kłamstwo. Gratulacje! Przez ciebie nasza córka nienawidzi mnie jeszcze bardziej. - prychnął, po czym spojrzał na nią złowieszczo. - Teraz przynajmniej wiem czemu nie dostawałem od ciebie odpowiedzi. - tym razem spojrzał na mnie, ale ja naprawdę już miałam dość. Spojrzałam na ojca, a później na mamę. Co jedno to lepsze. Taty zachowanie mnie nie dziwi, ale mama...jak ona mogła mnie okłamać ?
- Jak mogłaś ? -  nawet nie odpowiedziała. - Wiecie co... jesteście siebie warci! - wrzasnęłam.
- Wyjdź już. - powiedziałam oschle w stronę ojca.
- Wiesz, że ja się nie poddaje. Jeśli będziesz chciała się spotkać to będę jutro w Grillu o 14. Mam nadzieję, że przyjdziesz. - wyminął mnie i wyszedł. Spojrzałam na mamę. Było widać, że jest jej wstyd, ale teraz to jakoś mało mnie obchodziło. Można powiedzieć, że teraz nic się nie liczyło. Poszłam na górę, w celu wyszykowania się na domówkę, o której już prawie zapomniałam. Spojrzałam w lustro. Wyglądałam okropnie.  Ale zaraz to zmienię. Całe moje zachowanie się zmieni. Ten dzień musi być udany, powtarzałam to sobie w kółko i w końcu zaczęłam się przygotowywać.
- Czas na nową mnie. - szepnęłam, a mój głos wciąż pozostał oschły i obojętny.


____________________
Cześć wszystkim! Wiem, że liczyliście na coś bardziej obiecującego, ale niestety jakoś musiałam wdrążyć Was te całe historie rodzinne. Zdaję sobie sprawę że rozdział może być dla Was nudny, ale następny ( jak wiecie będzie o imprezie u Hayley) więc będzie się działo.  Już ja Wam to obiecam. A z racji że jestem w trakcie pisania przyszłego rozdziału, postaram dodać go już w niedzielę. Więc mam nadzieję że ten niedosyt będzie wynagrodzony :D Tak po za tym mam w planach trochę namieszać w przyszłych rozdziałach. Zresztą mogę Was zapewnić że już w kolejnym rozdziale ktoś umrze, więc na tej domówce będzie się działo! :) Liczę na Wasze motywujące komentarze aby przyszły rozdział pisał się jeszcze przyjemniej :D Do zobaczenia:*









11 komentarzy:

  1. O kurcze, kurcze :D Przeczytałam wszystkie rozdziały i naprawdę jestem w szoku. Już nie mogę się doczekać, co będzie dalej z Caroline i Klausem. Dodaj, jak najszybciej następny rozdział :)

    KLIK

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na spotkanie klausa i care <3 ta mina klausa mówi sama za siebie że namiesza jej zyciu aww <3 chcę już niedziele ! <3 czekam na next:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbia to Twoje fanfiction, jest mega wciągające! Oczywiście nie mogę się doczekać tej imprezy u Hayley, ciekawe co tam się wydarzy! haha.
    Z niecierpliwością czekam na next kochana i życzę dużo weny! ♥
    /@ambra358 x

    OdpowiedzUsuń
  4. Klaus 💜❤ Rozdział świetny :)
    Nie mogę doczekać się następnego bo Klaus i Caroline :-*
    Czekam na next i pozdrawiam :")

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie, że piszesz takie długie rozdziały *,* twój blog jest najlepszym jaki czytam! :*
    http://thevampirediariesmyhistory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Klaus i caro blagam *.* pozdrawiam świetny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem pozytywnie zaskoczona Klaus <3 moja kolejna miłość nie mogę się. Aż Care go spotka <3 życzę weny zapraszam też do siebie http://diaries-written-in-blood.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Supi blog, naprawdę dobrze piszesz, jestem z tobą tutaj od samego początku i będę do końca <3
    PS Czy kiedys w twoim blogi pojawi się Stefan ?? :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Przybyłam do ciebie bo czekałam na nowy rozdział. Wybacz, ale jakoś nie chciało mi się włączyć powiadomienie, że dodałaś rozdział. Przepraszam najmocniej.
    Rozdział jak reszta innych. Równie dobra i przejrzysta. Zdecydowanie podobała mi się scena rodziców Caroline - Bill'a i Elizabeth. Miała coś w sobie co naprawdę nie pozwalało przerwać czytania.
    Chciałam podziękować za komentarz na moim blogu, to naprawdę wiele dla mnie znaczy i dziękuję. xoxo, elose. (Twoja faneczka ;*)

    OdpowiedzUsuń
  10. No, kochana.. Nareszcie znalazłam czas, aby zawitać na Twojego bloga. Co prawda, już wcześniej przeczytałam dwa rozdziały, a na pozostałe dwa musiałam poczekać, gdyż nie miałam czasu. Chciałabym Ci powiedzieć, że Twój blog i całe to opowiadanie jest fenomenalne! Jest bardzo ciekawe i niesamowicie mnie wciągnęło. Łaknę więcej rozdziałów, haha. ^^ Nie mogę się już doczekać, by poznać dalsze losy i historie Twoich bohaterów. Osobiście, nie mam się do czego przyczepić, naprawdę. Oby tak dalej! Informuj mnie o każdym rozdziale na asku. :) :*

    xx, Mrs_Somerhalder

    OdpowiedzUsuń