niedziela, 14 czerwca 2015

Rozdział VII

Przyszłam do Grill'a na umówione spotkanie z moim ojcem. To nie jest tak, że chcę mu wybaczyć czy coś w tym stylu. Po prostu chcę wiedzieć wszystko to, o czym wcześniej nie raczył mi powiedzieć. Chciałam  znać prawdę, to wszystko. Zajmując wolny stolik, rozglądam się po pomieszczeniu. Potem zwróciłam uwagę na nowego kelnera. Z tym miejscem właśnie kojarzy mi się  Matt Donovan. Od jego pogrzebu mija już równy miesiąc. Kto by pomyślał jak czas szybko leci. Wchodząc tu, myślę, że to głupi żart i zaraz przyjdzie do mnie, pokażę swój promienny uśmiech i pogada. Był naprawdę dobrym kolegą i nie zasługiwał na śmierć w tak okrutny sposób. Jego siostra- Vicki bardzo to przeżyła, dlatego też postanowiła przenieść się z mamą do innego miasta.
Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych się drzwi. Spojrzałam w tam tą stronę i w progu ujrzałam mojego ojca. On się w ogóle nie starzeje, przeszło mi przez myśl. Szukał mojej obecności wśród stolików, a ja w energicznym tempie, odwróciłam wzrok i udawałam, że go nie widzę. Zareagowałam dopiero, gdy usiadł na przeciwko mnie i znacząco odchrząknął. Spojrzałam na niego stanowczo, dając do zrozumienia, że wcale nie chciałam się z nim spotykać.
- Więc o co chodzi? - czułam się dziwnie rozmawiając z nim sam na sam, więc jak najszybciej chciałam zakończyć tę rozmowę, przechodząc od razu do szczegółów.
- Nie przywitasz się? Wciąż jestem twoim ojcem. - przyznał otwarcie.
- Wolę przejść od razu do konkretów. Poza tym nie mam zamiaru marnować na ciebie czasu. - uśmiechnęłam się fałszywie, ale od razu spoważniałam, widząc jego smutną minę. Był to jego niecodzienny wyraz twarzy, więc tym bardziej zrobiło mi się go szkoda. A wcale nie powinno, podpowiedziała moja mroczna strona.
- Jak chcesz. Mam nadzieję, że po tym co powiem, da ci to do myślenia. A więc od czego mam zacząć? - spytał, lekko zrezygnowany.
- Najlepiej od początku.
- Tak myślałem. - posłał mi troskliwe spojrzenie, na co odwróciłam głowę w prawą stronę, aby nie móc na niego patrzeć. - Zostawiłem Ciebie z mamą, ponieważ chciałem cię chronić. Mój wyjazd mógł tylko sprawić, że byłaś bezpieczna. Nie chciałem takiego życia dla nas, ale uwierz mi, że życie rodu Forbesów, jest zawsze skomplikowane.
- To wszystko, wiem. Chcę, żebyś powiedział mi najważniejsze szczegóły. Obiecałeś, że mi powiesz i dlatego tu jestem. A te ogólnikowe historyjki sobie daruj.
- Okej, lepszej zachęty nie potrzebuję. - stwierdził, a ja zaśmiałam się w duchu. - Więc to nie jest takie proste, aby ci to wytłumaczyć i pomyślisz, że jestem wariatem...- chciał kontynuować dalej, ale zatrzymał się widząc, moją znudzoną i poirytowaną minę. - Już przechodzę do szczegółów. A więc wyjechałem, ponieważ pewne.... - szukał właściwego słowa, ale ja mu przerwałam.
- Pewne co? -spytałam zaciekawiona.
- Pewne...wampiry, chciały cię mnie odebrać, ponieważ ja jestem wampirem, a twoja matka, przemieniła się, dopiero gdy miałaś trzy latka, a więc była człowiekiem, gdy cię urodziła. Dlatego też, rada potężnych wampirów, czyli Volturi'e, polują na ciebie, bo jest to niezgodne z ich przepisami. Wyjechałem do Nowego Orleanu, ponieważ tam przebywają i tylko tak mogłem  ich zabić. Obserwowałem każdy ich ruch, patrząc czy któryś z nich nie wybiera się do Mystic Falls, żeby mi ciebie odebrać. To wszystko było dla ciebie, Caroline. - spojrzał mi głęboko w oczy, a ja zaniemówiłam z wrażenia. Rozchyliłam lekko usta, aby coś powiedzieć. Mówił tak przekonywująco, że aż miałam ciarki. Nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać.
- Co? Powiedź mi, że gdzieś jest ukryta kamera. To jakiś żart, tak? - powiedziałam, już całkiem przerażona zaistniałą sytuacją.
W głowie mi się to wszystko nie mieści. Miałam tysiąc myśli na minutę. - Ty zabójcą? - parsknęłam śmiechem. On natomiast przyglądał mi się uważnie, czekając na to co mam mu do powiedzenia. - W ogóle jakie wampiry? O czym ty gadasz? Może jeszcze powiesz, że wróżki zębuszki też istnieją? - zaniosłam się histerycznym śmiechem, ale opanowałam się, widząc, że jemu wcale nie jest do śmiechu.
- Wróżki nie, ale czarownice owszem. - odparł, nie wzruszony, po czym przybliżył swoją głowę bliżej mnie. - Słuchaj, Caroline. Masz  prawo mi nie wierzyć, ale jeśli choć trochę ufasz swoje matce lub Damonowi, to pogadaj z nimi o tym. Zapewne powiedzą ci to samo. Mam kontynuować? - spytał, a ja nie byłam w stanie nawet nic powiedzieć. Patrzałam na niego z niedowierzaniem, a kolejna nowa ciekawostka, przyprawiała mnie o zawroty głowy. - Biorę to za 'tak'. - stwierdził, nie otrzymując mojej odpowiedzi. - Chcę, abyś zapytała się ich, ponieważ oni również są wampirami i znają o tobie prawdę. Ludzie, którzy cię otaczają na co dzień, również mogą być wampirami. Tyle nie wiesz o świecie. - powiedział jak troskliwy ojciec. - Uwierz mi, że nie chciałem takiego życia dla ciebie. Ale rud Forbesów, już taki jest. Widzę, że to dla ciebie za dużo, więc może do dokończymy tą rozmowę kiedy indziej?
- Nie. - odparłam szybko, podpierając się na rękach. - Mów dalej. Powiedź...czy ja też jestem...- chciałam wydusić z siebie to słowo, ale gdy tylko chciałam je wymówić, głos łamał mi się w połowie zdania.
- Tak, ty też jesteś wampirem. To znaczy będziesz - wyręczył mnie w tym. - Chcę, abyś po prostu wiedziała prawdę o mnie. Nie jestem taki zły jak ci się wydaję. - próbował się tłumaczyć. A teraz gdy zabiłem połowę z nich, skorzystałem z okazji i wróciłem. Poza tym dorastasz, więc musisz wiedzieć, że nie długo przejdziesz przemianę. - posłałam mu pytające spojrzenie. Już dawno zapomniałam o tym, że mam go traktować obojętnie. - Masz już osiemnaście lat, więc powinnaś wiedzieć, że w tym wieku przechodzi się przemianę w wampira. Ale nie martw się, pomogę ci we wszystkim. - zapewnił, dotykając moją rękę, którą położyłam na stole. Dopiero gdy mocniej ścisnął moją dłoń, odsunęłam ją pośpiesznie, tym samym posyłając mu gniewne spojrzenie.
- Nie mogę w to uwierzyć. - szepnęłam. - Będę takim samym wampirem jak na filmach. Pijąc krew z ludzi? - powiedziałam, bardziej do siebie niż do ojca. Nie kryłam zdziwienia, które ciągle mi towarzyszyło.
- Nie. - próbował mi wszystko wytłumaczyć. - Tylko złe wampiry tak robią. Można pić krew z woreczków szpitalnych. - odparł, jakby była to dla niego rzecz całkowicie normalna.
- Nie ważne. Nie zmienia to faktu, że jest to obrzydliwe.
- Nawet nie wiesz, jak szybko się do tego przyzwyczaisz. Poza tym, wampiryzm ma również swoje zalety. - uśmiechnął się lekko, ale mi było naprawdę daleko do dobrego humoru.
- Teraz przynajmniej wszystko rozumiem. - szepnęłam, a między nami utworzyła się jakaś nowa nić porozumienia. - Muszę iść. Wszystko przemyśleć. - powiedziałam zrezygnowana, chowając twarz w rękach.
- Naturalnie. Zanim jednak wyjdziesz, chciałem dać ci tą księgę. Tu masz wszystko napisanie o wampiryzmie. Na pewno ci pomoże. I proszę cię, przemyśl jeszcze naszą sytuacje. - powiedział z nadzieją, po czym posłał mi ojcowskie spojrzenie.
- W razie czego wiem gdzie dzwonić. Dzięki. - odparłam, po czym chwyciłam książkę w dłoń i wyszłam.
Nie wiedziałam dokąd idę, nogi same mnie niosły. Widząc ławkę, usiadłam na niej i głęboko westchnęłam. Miałam tak duży mętlik w głowie, że czasami wydawało mi się, że mój mózg zaraz wyparuję. Wcześniej nie przypuszczałam, że istnieje takie coś jak wampir, a tu proszę, nagle okazuję się, że ja nim jestem. Moje życie wywraca się do góry nogami. Za dużo tego wszystkiego jak na jeden rok. Byłam przerażona jak i zafascynowana tym faktem. Chciałam z kimś pogadać, a na myśl od razu przyszły mi słowa ojca ' Porozmawiaj o tym z mamą lub Damon'em.' Jezu, oni też byli wampirami! Czułam się oszukana przez wszystkich, ale jednak wiedziałam, że robili to tylko dla mojego dobra. Z racji, że nie było mojej mamy w domu, poszłam w stronę rezydencji Damon'a. Ciekawe co on ma mi dopowiedzenia w tym wszystkim.
Idąc do niego, myślałam ciągle o jednym i tym samym. Gdy dotarłam, nacisnęłam dzwonek i z niecierpliwością czekałam aż w drzwiach ukarzę mi się Damon. Nie myliłam się, bo po paru sekundach otworzył mi drzwi. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że tuż zanim stał nie kto inny jak Klaus. Nie wytrzymując psychicznie tego wszystkiego - zemdlałam.
____________________________________
Dziękuję za pytania na ask'u, dotyczące rozdziału. Rozdział miał się pojawić dopiero we wtorek, ale tak mnie zmotywowałyście, że jest już dzisiaj :) No cóż..rozdział VII dużo wyjaśnia i od tego właśnie rozdziału, będzie się działo, co widać po końcówce. Wgl. to mam do Was pytanko. Kogo wyobrażacie sobie w roli ojca Caroline? Bo ja nie mam do tego głowy, a jej ojciec z serialu jest trochę za stary i poza tym nie jest wampirem. Więc jakieś pomysły? :) 

12 komentarzy:

  1. Świetny rozdział czekam na next !

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba zacznę płakać, bo gdzie nie zacznę czytać coś widzę ze Zmierzchu. Oczywiście, nie mam nic przeciwko bo sama przeczytałam wszystkie części. Dużo się wyjaśniło, wprawdzie wielu rzeczy się spodziewałam, ale nie sądziłam, że matka i ojciec Caroline są wampirami. Czy Caroline również będzie miała jakiś tam "gen" który będzie musiał się uaktywnić, czy po prostu będzie trzeba ją przemienić normalnie? Nie wiem kto mógłby zagrać ojca Caroline, bo nie znam tylu ciekawych aktorów czy ludzi by mogli się w tę rolę wpasować. Ale jak kogoś znajdę to dam ci cynka na GG, jeżeli ci to odpowiada. Rozdział podobał mi się i to bardzo, może dlatego że wiele się wyjaśniło. Volturi mnie zaskoczyło i to bardzo, coś czułam, że będą kręcić się i grozić każdemu kto złamał regulamin. Nie znalazłam błędów, to znaczy, że jest sukces. Albo. Mogę też być ślepa, więc też jest problem. Huehue. Spodobał mi się koniec może dlatego że Caroline zemdlała, tak niespodziewanie. I co teraz biedny Damon i Klaus zrobią? Powiedz mi proszę. Ploseeeee. A teraz reprymenda. Ach ta moja chciwa ciekawość. Przepraszam za nią. Czekałam na rozdział z taką "podnietą", że głowa mała. Nie dręcz mnie tak nigdy więcej ;)

    PS Dzisiaj powinien pojawić się u mnie rozdział na Klefaroline, ale nie wiem czy dodam, bo mam pewne problemy z wejściem na blogger'a.

    Pozdrawiam i ściskam :*
    xoxo, elose <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli widzę że pozytywnie cię zaskoczyłam ;D O a właśnie propos GG, to trzeba się teraz jakoś umówić :D Co zrobią? Jak zwykle coś nieoczekiwanego, tylko tyle mogę powiedzieć ;) Haha miło mi to słyszeć, zresztą ja mam tak samo z twoim rozdziałem :D Czekam cały dzień i doczekać się nie mogę, a o problemach nie chcę nawet słyszeć :) Pozdrawiam i dziękuję za te motywujące słowa:*

      Usuń
  3. Kurde co do ojca Caroline to nie mam pojęcia .Zaskoczyłaś mnie tym rozdziałem:D Volturi ? Jak w zmierzchu ? Myślę ,że to dobry pomysł :) (nie żebym przeczytała całą sagę czy coś xD :3) Ogólnie rozdział świetny i czekam na następny
    Klaus <3
    Czekam na next i zapraszam do siebie na nowy post :*
    Pozdrawiam kochana ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak przeczytałam Volturi to od razu na myśl przyszedł mi Zmierzch, ale to nic, nie zmienia to faktu, że dodaje tej historii odmienności i oryginalności :) Co do ojca Caroline nie mam pojęcia, może Carlisle ze Zmierzchu?

    OdpowiedzUsuń
  5. Na Caroline ktos poluje?! :O no faktycznie przyznam, że wielkie pozytywnie podkreslam pozytywne WOW :D nie moge sie doczekac następnego życze weny kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Zostałaś nominowana do LBA więcej dowiesz się tu :*
    http://trueloveisinmortal.blogspot.com/p/lba.html
    Świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  7. Volturi jak ze Zmierzchu? Haha ciekawe połączenie :D Dużo się wyjaśniŁo w tym rozdziale tylko szkoda, że taki krótki :( Jejku ten się tak ciekawie skończył, że ja chce juz nowy rozdział :'( Bede cię na asku pospieszać bo normalnie zwariuje jeśli każesz mi długo czekać xd

    OdpowiedzUsuń
  8. Wreszcie nadrabiam rozdziały ^^ Przepraszam za moje zaległości, ale tak bardzo brak czasu, rozumiesz? :( Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona, ojciec Caroline wampirem? I to nawiązanie do Zmierzchu. XD Bardzo fajnie piszesz i rób to dalej ;) / @Somerholics4evah (mam nadzieje, ze mnie pamiętasz :D)

    OdpowiedzUsuń
  9. A więc:
    *ciekawe
    *pozostawiające czytelnika w "zawieszeniu"-co bd dalej ?!
    *świetnie opisane uczucia,odczucia bohaterki
    *duży plus za wprowadzanie postaci z innych filmów-"Volturi"
    WYDAJ O TYM KSIĄŻKĘ :D
    Ps:proszę niech w przyszłym rozdziale bd jakaś bójka,walka cokolwiek byle lała się krew :D

    Doczekałaś się komentarza :) By Stalia :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne! Niedawno zauważyłam tego bloga, bardzo mi się spodobał :>
    Czekam na więcej i zapraszam również do siebie, jeśli lubisz Klaroline i Delenę, ale nie tylko :D [http://ill-rememberx.blogspot.com/]
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Hejka! Przepraszam, ze nie komentowałam poprzednich rozdziałów, ale nie miałam za dużo czasu. Nadrobiłam już wszystki i jedyna myśl jaką am w głowie to WOW!
    Rozdział genialny, krótki, nawet bardzo, ale fajny. Kurde dlaczego twoje rozdziały są tak krótkie? To jedyny minus. W każdym razie Volturi, ach ♥
    Historia ojca Caro, no nieźle. Ty to nas wszystkich zadziwiasz. To znakomita wizja TWD. :))
    ______________________________
    http://onlyknowyoulovehimwhenyoulethimgo.blog.pl/2015/07/01/rozdzial-21-osobisty-cud/
    <---- Zapraszam na nowy rozdział! :) Dajcie znać w komentarzach co sądzicie ;D

    OdpowiedzUsuń