czwartek, 16 lipca 2015

Rozdział XII + Ogłoszenia parafialne(ważne!)

Drogi pamiętniku!
Ostatni raz gdy do Ciebie pisałam, byłam podekscytowana tym, jaką wiedzę nabyłam o wampirach. Jednak teraz tego żałuję. Najchętniej wiodłabym normalne życie bez tego wszystkiego. Ale czy taka codzienność nie byłaby nudna? Jestem na to najwidoczniej skazana i nic na to nie poradzę.
W dodatku jeszcze bardziej się skomplikowało. A jeśli chodzi o tego typu sprawy, to nie może chodzić o nikogo innego jak o Klausa. Tata wczoraj powiedział, że wyjechał do swojego rodzinnego miasta wraz z Stefanem. Za tym kryło się jeszcze coś. Byłam i jestem tego pewna. Nienawidzę Klausa za to co zrobił tym niewinnym ludziom. Ale nie wiem dlaczego jakoś nie mogę przestać myśleć o nim. Stop! Co ja w ogóle wygaduję?!
- Caroline?! Jesteś już gotowa? - usłyszałam nawoływania mojego ojca z dołu i od razu odłożyłam pamiętnik na swoje miejsce.
- Jeszcze nie. Daj mi pięć minut! - mówiłam tym samym tonem co wcześniej, mój rozmówca i zaczęłam ubierać się w pośpiechu. Założyłam czarne, sportowe spodnie do łydek i czarną bluzkę na ramiączka. Przejrzałam się w lustrze i musiałam przyznać, że bez makijażu prezentuję się też nie najgorzej. Zrobiłam sobie jeszcze kucyka, aby włosy nie przeszkadzały mi, gdy będę ćwiczyć i to w dodatku z moim ojcem - wrogiem. Może to dziwne, ale jest tu tak często, że już zdążyłam przyzwyczaić się do jego obecności i może nawet mu wybaczyć. Mama w prawdzie już to zrobiła, ale i tak nie mieszkają razem. Dobrze, że chociaż nadal są przyjaciółmi. Zwarta i gotowa, pobiegłam na dół.
- Cześć. Pięknie wyglądasz. - idąc do kuchni, właśnie tam go znalazłam, rozmawiającego z mamą. Zmierzył mnie wzrokiem, opierając się o framugę drzwi. Chcę się przypodobać? Nic z tego.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się do niego, unosząc jeden kącik ust.
- Zrobiłam kanapki, żebyś zdążyła ze wszystkim na czas. - tym razem odezwała się mama.
- Doceniam, ale muszę już iść. - spojrzałam niepewnie na ojca.
- Caroline, mama ma rację, powinnaś coś zjeść. W końcu musisz mieć siły, a ja mam zamiar dać ci wycisk. - powiedział i zagroził mi palcem, patrząc na mnie w zabawny sposób. - Tak poza tym chciałem przeprosić za Klausa.
- A nie powinieneś, bo to tylko i wyłącznie jego wina. - powiedziałam dobitnym głosem, a on tylko pokiwał głową. Nagle telefon w mojej kieszeni zawirował. Na wyświetlaczu pisało 'Bonnie'. Przez to wszystko dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak bardzo mi jej brakuję.
- Przepraszam na chwilę. - powiedziałam niby do rodziców lecz wzrok miałam skierowany  w wyświetlacz. Wstałam od stołu i pokierowałam się do korytarza.
- Halo? Bonnie. Przepraszam, że od kilku dni się nie odzywałam. Jest mi tak głupio. Pozwól, że do ciebie przyjadę i to wyjaśnię. - zaczęłam nerwowo i niezręcznie. Jednak przez słuchawkę telefonu, usłyszałam zdyszaną i wystraszoną przyjaciółkę.
- Nie czas na to. Musisz szybko do mnie przyjechać. Masz kłopoty i to duże. Zjaw się jak najszybciej będziesz mogła, dobrze? - powiedziała głosem zatroskanej przyjaciółki. Przestraszyłam się nie na żarty.
- Zaraz będę. - zapewniłam i chciałam już wychodzić, gdy przypomniało mi się, że miałam mieć treningi z moim ojcem. Przeklnęłam pod nosem i wróciłam z powrotem do kuchni.
- Coś nie tak? - mama widząc zmianę w moim nastroju, spojrzała na mnie unosząc jedną brew.
- Nie. To znaczy tak. Muszę jechać do Bonnie. To naprawdę pilne. - spojrzałam smutno na ojca. - Przepraszam. Mam nadzieję, że da się to przełożyć na kiedy indziej? - spytałam niepewnie.
- Pewnie. Kiedy tylko będziesz chciała. - uśmiechnął się do mnie, dając do zrozumienia, że rozumie.
- Okej. Kocham was. - wybiegłam jak oparzona i byłam tak wyprowadzona z równowagi, że nawet nie zwróciłam uwagi, gdy powiedziałam do swojego ojca, że go kocham, co wcześniej nawet nie przeszłoby mi przez gardło.
- Czy ona powiedziała, że mnie...kocha? - powiedział wyraźnie zaskoczony Bill.
- Na to wygląda. Wiedziałam, że w końcu i ona ci wybaczy. - Liz uśmiechnęła się do swojego męża, co on chętnie odwzajemnił.

10 minut później
Dotarłam do Bonnie, jak najszybciej się dało i popędziłam w stronę drzwi. Nawet nie musiałam pukać, ponieważ mulatka natychmiastowo otworzyła drzwi. Widząc ją w przejściu, wyglądała jeszcze gorzej niż mogłam sobie wyobrazić. Była czymś bardzo przerażona.




- Co się dzieję Bon? - szepnęłam, patrząc na nią smutno. Przytuliłam ją, ponieważ było mi jej szkoda, a w dodatku potęgowało to uczucie tęsknoty za nią. Nie gadałyśmy, odkąd zabawiałam się z Jeremy, w którym ona jest obecnie zakochana. Zdaję sobie sprawy, że zrobiłam jej świństwo, ale przepraszałam ją naprawdę milion razy.
- Miałam wizję. - spojrzała na mnie, cała roztrzęsiona. - Najczęściej nie mam jakiś złych wizji, ale to co zobaczyłam. - pokiwała przecząco głową, jakby chciała usunąć to wydarzenie ze swojej pamięci.
- Do rzeczy. - pośpieszyłam ją z niecierpliwiona.
- Widziałam...jak twoi rodzice umierają i to w straszny sposób. - spojrzała na mnie troskliwie.
- Co? Nie, to nie niemożliwe. Pewnie miałaś jakiś zły sen? Albo może ta wizja była nieprawdziwa? - próbowałam to jakoś racjonalnie tłumaczyć, ale w środku aż zastygłam.
- Też tak na początku myślałam. Jednak  była to tak realistyczna i intensywna wizja, że z nosa i oczu, zaczęła lecieć mi krew. Rozmawiałam też o tym z babcią i potwierdziła moje przypuszczenia.
- Ale kiedy to nadejdzie? Może zdążę ich o tym uprzedzić. - zaczęłam mówić gorączkowo, czując jak zasycha mi w gardle.
- Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie wiem kiedy dokładnie to będzie. Jednak widząc zapalone światła w domu, musiała być noc, dlatego właśnie zadzwoniłam po ciebie z rana.  - wytłumaczyła, tym razem patrząc na mnie ze współczuciem.
- Ale kto to w ogóle był ?
- Nie znam ich, ale nawet nie musiałam na nich patrzeć, aby wiedzieć, że są niebezpieczni. A zwłaszcza jeden z nich, który zapewne był przywódcą. Po całym moim ciele rozchodziła się jego złość i nienawiść. To tak jakby wszedł w moje ciało.
- Dziękuję, że mi to powiedziałaś. A teraz muszę jechać do domu i powiedzieć wszystko rodzicom.    - powiedziałam pośpiesznie i wybiegłam z korytarza.
- Może jechać z tobą? - spytała Bonnie, wybiegając za mną. - Mam złe przeczucia.
- Nie, ale jak tylko dojadę i porozmawiam z rodzicami, zadzwonię do ciebie. - zapewniłam, a moja przyjaciółka tylko kiwnęła głową na znak zgody.

W domu Forbesów
- Mamo? Tato? Gdzie jesteście? - weszłam energicznie do kuchni, rozglądając się za rodzicami. Wchodziłam z pomieszczenia do pomieszczenia i nadal nikt się nie odzywał. Mając powoli złe myśli, weszłam po schodach na górę. Moje serce coraz bardziej biło. Szukałam ich wszędzie jak oszalała, otwierając wszystkie drzwi po kolei. Nagle zauważyłam, uchylone drzwi od łazienki, które znajdowały się na końcu korytarza.
- Mamo? - ponowiłam niepewnie pytanie. Zajrzałam tam i to co zobaczyłam, chwyciło mnie za serce. Widząc tyle krwi na kafelkach, już wiedziałam co tam zobaczę. Jednak przełykając gulę w gardle, odważnie szłam dalej. Mój wzrok zatrzymał się na wannie, z której wystawała ręka. Podeszłam bliżej, z nadzieją, że to nie moja mama. Jednak patrząc na jej twarz już nie miałam żadnych zastrzeżeń, że to ona. Widząc ten makabryczny widok, w odruchu, zakryłam usta ręką i zaczęłam płakać. Czułam jakby ktoś wyrwał mi serce. Moje wnętrze wypełniał ból, tak przeszywający, że o mało się nie udusiłam. Patrzałam na matkę, która miała przerażenie w oczach. Jednak to był dopiero początek. Prócz twarzy i nóg, jej ciało pokrywała krew. Praktycznie to leżała na kałuży krwi. Na początku nie wiedziałam skąd ta czerwona ciecz, ale doszłam do tego, widząc jej serce, które było tak dobre i przepełnione miłością do mnie, teraz leżało pod jej nogami. Przyglądając się jej coraz bardziej, świat mi się zawalił. Myślałam, że to zły sen albo że ktoś mnie nabiera. Jednak dotykając już sztywnego ciała mojej mamy, uwierzyłam, że to prawda. Zdając sobie sprawę z tego co widzę, uklękłam przy niej i zaczęłam żałośnie płakać. Wewnątrz jak i zewnątrz byłam kompletnie rozdarta. Powtarzałam sobie, a raczej krzyczałam w kółko, że to nie może być prawda. A potem zaczęłam sobie zadawać pytanie, dlaczego ona? Dlaczego osoba, którą kochałam najbardziej na świecie?  Z którą widziałam się każdego ranka, z którą mogłam porozmawiać na wszystkie tematy, której mogłam się wyżalić lub z nią pośmiać. Dlaczego osoba, którą uważałam za autorytet, która często mówiła, że mnie kocha i że jestem dla niej najważniejszą osobą na świecie, teraz leży w wannie, zamordowana w tak okrutny sposób? Miałam tak dużo pytań, ale przecież nie mogłam dostać odpowiedzi, bo ona już nie żyła. Zagłębiając się w czarnych myślach, jeszcze bardziej zaczęłam płakać na wspomnienia tych wszystkich pięknych lat. Patrząc nadal na nią, schyliłam się do jej czoła i  ucałowałam ją. Następnie zamknęłam jej otwarte oczy, ręką. Uklękłam jeszcze i pogładziłam ją po włosach, mówiąc: 'spoczywaj w pokoju, mamo'.
Nie wytrzymując już tego napięcia i rozdzierającego bólu, wyszłam jakby nigdy nic stamtąd i czułam, że teraz już nic mnie nie zaskoczy. Otarłam łzy i szukałam ojca. Przygotowałam się już nawet na najgorsze. Nagle wchodząc do mamy sypialni, usłyszałam przez otwarte okno, że ktoś się z kimś kłóci. Wyjrzałam przez nie i ujrzałam mojego ojca, krzyczącego na jakiegoś mężczyznę. Było widać, że nie wyglądał na miłego typa i od razu skojarzyła mi się wizja Bonnie oraz jej słowa: 'są niebezpieczni i źli, zwłaszcza jeden z nich'. Był ubrany cały na czarno i patrzył złowieszczo na mojego tatę. Jednak najbardziej zainteresowała mnie blizna na jego policzku. Był wysoki, nawet wyższy od mojego ojca, co jeszcze bardziej sprawiało, że miałam dreszcze. Koło niego stało dwóch innych facetów, którzy byli również ubrani w czerń. Wszystko działo się tak szybko, że prawię nie zauważyłam, gdy mój tata, zapewne w wampirzym tempie, zabija jego pomocników, wyrywając im serce. Na ten widok od razu przypomniałam sobie o mamie. Gdy ich zabił, odwrócił się w stronę nieznajomego. Jednak ten patrzył się na niego z uznaniem, po czym uśmiechnął się fałszywie. Rozmawiali jeszcze o czymś, ale byli zbyt daleko abym mogła ich usłyszeć. Mój ojciec odwrócił się w drugą stronę, tym samym zauważając mnie w oknie. Spojrzał na mnie troskliwie i przyłożył sobie wskazujący palec do ust, abym nic się nie odzywała. Nieznajomy nie zauważył tego, wpatrując się wciąż w niego. Jednak nie było dane się mu odwrócić, ponieważ tam ten wbił mu kołek w samo serce. Widząc to uklękłam z nadzieją, że mnie nie zauważył. Z całego serca go nienawidziłam. Miałam ochotę go zabić, ale wiedziałam, że nie dałabym mu rady. Odebrał mi to co najważniejsze. Cząstkę mnie. Najpierw miałam przed oczami swoją matkę, a teraz ojca z kołkiem w sercu. Tak mało mu powiedziałam i nawet nie zdążyłam się  nacieszyć jego towarzystwem. A gdy już miało być dobrze, gdy dzisiaj miałam się z nim pogodzić, już mu tego nie powiem. Chciałam mu powiedzieć jak bardzo go kocham, a tymczasem, już nawet się z nim nie zobaczę. Nienawidziłam mordercę moich rodziców jak i samą siebie. Wstałam i patrząc jak wróg wsiada do auta i odjeżdża z piskiem opon, uklękłam i znów uniosłam się szlochem. A jeszcze później wrzaskami. Mój wzrok pokierował się na zdjęcie naszej trójki, które leżało na szafce nocnej. Wstałam i chwyciłam je w swoje dłonie. Byliśmy tu tacy szczęśliwi, ale już nie będziemy, pomyślałam i rzuciłam zdjęciem z całej siły o ziemię. Szkiełko roztrzaskało się z hukiem, ale ja już tego nie słyszałam. Nie zwracałam nawet uwagi na to, że Bonnie wciąż do mnie wydzwania. Czułam, że powoli tracę rozum. Spojrzałam pustym wzrokiem po pokoju i przestając płakać, z opanowaniem, skierowałam się do łazienki.

Jednak nie do tej na górze, w której obecnie leży moja nie żyjąca już matka, tylko na dole, gdzie będę mogła zrobić coś co da mi zapomnieć. Nie dając sobie rady z tym wszystkim, weszłam do toalety i sięgnęłam po żyletkę. Rozum podpowiadał mi, żebym tego nie robiła, ale serce, które miało rany i oczy, które widziały za dużo, podpowiadały abym dołączyła do mojej rodziny. Położyłam się wannie i przekładając żyletkę przez palce, przyglądałam jej się uważnie. Nie wiedziałam do końca jak się za to zabrać, ponieważ wcześniej nie robiłam takich rzeczy. Moje myśli znów powróciły do moich zamordowanych rodziców. Do ich zmasakrowanych ciał. Nawet nie zauważyłam kiedy, wbiłam sobie żyletkę w nadgarstek. A potem w drugi. Nie czułam bólu, ponieważ cały czas byłam skupiona na tym co się stało wcześniej. Patrzyłam jak coraz więcej krwi, ubywa z mojego ciała. Czym dłużej leciała tym bardziej robiłam się słaba i z uśmiechem na twarzy, że z powrotem zobaczę moich rodziców, zamknęłam oczy. Aż wreszcie odeszłam z tego świata. Umarłam.
______________________________
A więc jak widzicie 1 sezon dobiegł końca. Dlatego też na wstępie chciałam Wam ogłosić, że robię sobie ok. 2 tygodni przerwy. Ale dlaczego? No właśnie. Z racji, że wyjeżdżam na parę dni i nie będę miała czasu aby pisać dalszych rozdziałów, to postanowiłam sobie, że gdy wrócę zacznę pisać na zaś i przyjdę do Was z 2 sezonem, którego jako tako mam zarys i powiem Wam, że będzie jeszcze ciekawiej. Radzę Wam tutaj czatować, ponieważ zamierzam załatwić zwiastun na bloga, także w każdej chwili może się pojawić :) Aaa i co wy na to, abym założyła specjalną zakładkę 'pytania'? Jeśli będziecie miały pytania to możecie śmiało pytać, ale muszę wiedzieć kto jest chętny na takie coś. 
A teraz wracam do rozdziału! A więc zaskoczyłam Was co? I tak zdaję sobie sprawę, że Was zawiodłam, ale uwierzcie mi, nienawidzę takich słodkich happy end'ów, dlatego skończyło się w taki sposób a nie inny. Lepiej przyznajcie się, kto domyślił się śmierci Caroline? :) Mam nadzieję, że mimo wszystko nie było tak źle i będziecie dla mnie wyrozumiali :3 
Możecie być pewne że jak wrócę będziecie dużo Klaroline i nie tylko :) Mam nadzieję, że po tej przerwie, będzie nadal ze mną. A tymczasem dziękuję za 5000 wyświetleń i aż 14 komentarzy pod ostatnim rozdziałem, jesteście najlepsze! 
A więc całuski i do zobaczenia :*

20 komentarzy:

  1. O jacie :o Rozdział jest świetny! Nic dodać, nic ująć. Myślę, że dodanie tej zakładki "Pytania" to świetny pomysł! Zwróciłam też uwagę na nowy wygląd ;* Szblon świetny <3 No to co? Czekam z niecierpliwością na nowy sezon :D xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jest to typ bloga, za którym przepadam, ale muszę przyznać, że jest ciekawie! Powodzenia w dalszym tworzeniu!
    some-mysterious.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojoj dzieje się. Śmierć rodziców musiała być najstraszniejszą rzeczą jaka przydarzyła się biednej Caroline. Dziewczyna widać że sobie z tym nie radzi, sięgając po drastyczne środki. Umarła, tak jak chciała, dołączyć do rodziców. Jednak myślę, że tak łatwo ich nie zobaczy. Ciekawa jestem jak dalej poprowadzisz tą akcję. Czekam na drugi sezon no i Klaroline!
    Ściskam xoxo
    Elena

    OdpowiedzUsuń
  4. Piszesz bardzo ciekawie i nie powiem wciągnęłam się. O matko akurat jem śniadanie a tu taka scena aż mi się nie dobrze zrobiło. Mam za dużą wyobraźnię. Najbardziej brakowało mi akapitów, ciężko się czyta gdy ich nie ma. Naprawdę postaraj się by choć trochę ich było.
    Pozdrawiam ciepło ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo:* Haha i przepraszam, że aż tak trudno ci się jadło:( Wiesz co, pamiętam jak wcześniejszym komentarzu mi to mówiłaś ale chciałam napisać ten rozdział jak najszybciej i całkowicie o tym zapomniałam, ale obiecuję że w następnych rozdziałach już będą :)

      Usuń
  5. O Boże... Teraz już rozumiem o czym mówiłaś... Tego się w ogóle nie spodziewałam, szkoda mi Caroline, ale liczę na to, że w drugim sezonie jeszcze nas zaskoczysz, bo przecież na tym się historia nie może skończyć. Szkoda, że tak długo będziemy musieli czekać:( ale jak zawsze, wierzę, że warto :D Ps. Udało mi się nadrobić zaległe rozdziały :) Czekam na ciąg dalszy, wracaj szybko! // @Somerholics4evah

    OdpowiedzUsuń
  6. Zabiłaś Caroline ! Jak mogłaś ?!
    No dobra ,przyznam że się że spodziewałam się jej śmierci ;") Ale to nie oznacza że nie jestem wkurzona -,-
    Rozdział xcudny,świetne zwieńczenie sezonu ;')
    Czekam na następny :*
    Pozdrawiam ❤😘👏

    OdpowiedzUsuń
  7. O jejku ile się podziało 😱😱
    Ale piszesz tak świenie, że o matko, kocham tego bloga 😍😍😍 /@PamietnikiWampirowAktorzy

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo krwawy ten rozdzial :) ale juz sobie wyobrażam jak Klaus ratuje Caroline ♡♡♡ a teraz pozostaje mi czekać ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział ;) Chociaż ja przeczytałam dopiero jeden i tu juz główna autorka popełnia samobójstwo. I inni bohaterowie giną... No cóż, trzeba przeczytać od początku :D Czekam na drugi sezon.
    Pozdrawiam
    http://przemysleniasenazell.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny post i super się to czyta, żałuję że tak późno tutaj trafiłam:(
    może obserwujemy?

    zapraszam
    http://inspirationandvictoria.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. ja krótko, wybacz mi słonko. problemy wzywają, ehh..

    rozdział jak zawsze świetny. wiedziałam co zrobisz, na tyle cię już znam :*

    pozdrawiam i życzę weny :*
    xoxo, elose

    OdpowiedzUsuń
  12. Super, ja tez pisze bloga i ksiazke ktora publikuje na wattpad.com; )
    Wrota do nieznanej krainy ;D
    Rashberry72.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny.! Z niecierpliwością czekam na następny :-D :-D :-D :-D :-D. Masz ogromny talent. Przeczytałam wszystko jednym :-) :-) :-) :-( :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Pamiętniki Wampirów! Wow jestem fanką tego serialu. Kocham Caroline Forbes. Twój blog i to opowiadanie jest cudowne, ciekawe! Muszę koniecznie przeczytać więcej! Obserwuję i często będę zaglądała! :* :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Trafiłam na Twojego bloga przypadkiem, poprzez wpisanie frazy Caroline Forbes w internet. Kto by pomyślał, że poszukując szablonu na swojego bloga, trafię na opowiadanie, które mnie totalnie zauroczy <3 Jestem fanką Care od pierwszego sezonu, uważam, że jest najlepszą i najciekawszą żeńską kreacją w całych Pamiętnikach, i niezwykle przyjemnie czytało mi się ten rozdział. Choć szczerze mówiąc żałuję, że trochę sobie zespojlowałam pierwszy sezon, w końcu nie czytałam poprzednich rozdziałów :( W każdym bądź razie będę to teraz nadrabiać. Z wielką przyjemnością czekam również na dalsze rozwinięcie akcji i dodaję bloga do obserwowanych! :)

    Broń Boże nie chciałabym się reklamować, gdyż mój blog nie wyruszył jeszcze na dobre, ale gdybyś miała ochotę wpaść i poczekać, aż ja przedstawię swój własny pomysł na życie Caroline, byłoby mi bardzo miło! :)

    Pozdrawiam cieplutko i czekam na więcej! ♥

    http://blondwlosa-zagadka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. WoW Zaskoczyłaś mnie kochana i jak zwykle pozytywnie przez wielkie "P" komentuje dopiero teraz bo juz normalnie nie mg sie doczekać nexta. Ale masz racje zasłużyłaś na solidny odpoczynek. Jak tylko dodasz nn poinformuj mnie kochana i zapraszam na rozdział 13 http://diaries-written-in-blood.blogspot.com/
    całuje xoxo

    OdpowiedzUsuń