sobota, 22 sierpnia 2015

Sezon 2 / Rozdział V ''Człowieczeństwo''

    Wracając ze spotkania z Elijahą, zauważyłam, że pod moim domem stoi czarne BMW.
Jednak moja twarz od razu się rozpromieniła, widząc w szybie auta, mojego wuja i jego córkę - Davine. Był on bratem mojego ojca, ale zbyt często go nie odwiedzaliśmy. Tata wiele razy mówił, że poróżniły ich interesy, jednak pod tą przykrywką kryło się coś innego.
    Widziałam się z nim parę miesięcy temu i byłam mu wdzięczna za to, że organizuję mi akcje. Chodzi tu o to, że mówi mi gdzie są zabójcy moich rodziców, a ja już potem robię swoje. Oby dwoje mamy z tego zyski, ponieważ te wampiry zniszczyły życie i jemu i mi.
    Davina natomiast miała dopiero trzynaście lat i jeszcze wielu rzeczy nie wiedziała o naszej rodzinie. To tak jak ja kiedyś...co za ironia. Na razie  się niczego nie domyśla, ale czym będzie starsza tym bardziej będzie się angażowała w nasze życie. Tak bardzo chciałabym jej tego oszczędzić. Mimo, że rzadko ją odwiedzam to muszę przyznać, że i tak jesteśmy ze sobą bardzo zżyte. Tylko z nią mogę porozmawiać o codziennych rzeczach i poczuć się jak nastolatka.
- Caroline! - krzyknęła z radością moja siostra cioteczna.
- Cześć, kochanie! - ta mała jest tak wesoła, że z każdą minutą mi się to udziela. Przytuliłam ją do siebie mocno, a ona wtuliła się we mnie, kładąc swoją głowę na moim ramieniu.
- Tęskniłam za tobą. Czemu tak długo się nie odzywałaś? - powiedziała, nie co smutniejąc.
- Miałam dużo spraw do załatwienia, przepraszam. - zrobiło mi się głupio, że przez zemstę, nie mam nawet czasu dla mojej rodziny. Następnie mój wzrok pokierował się na wuja - Petera, który przyglądał mi się ze zdenerwowaniem. Czułam, że święci się coś nie dobrego.
- Davina. - mówiłam do niej, w ogóle nie spuszczając wzroku z jej ojca. - W salonie, na półce z książkami czeka na ciebie prezent. Pójdziesz sprawdzić? A ja na chwilę porozmawiam z twoim tatą? - spytałam nie pewnie, ale długo nie musiałam czekać na odpowiedź, ponieważ już za chwilę dziewczyna pobiegła do mojego domu w poszukiwaniu zdobyczy.
- Możesz mi powiedzieć co ty sobie wyobrażasz?! - wrzasnął na mnie, co aż mnie zmroziło. Jest naprawdę zły i chyba nawet domyślam się o co. - Ty chyba nie zdajesz sobie sprawy ze swojego czynu?! Zabiłaś jego najważniejszych ludzi! 20 osób w ciągu 3 miesięcy. Nawet nie wiesz w co nas pakujesz! - pokręcił głową z rezygnacją.
- Zdaję sobie z tego sprawę. Przecież dlatego wyjechałam z Nowego Jorku i przyjechałam tutaj. - próbowałam się tłumaczyć.
- Nie znasz go. Wcześniej czy później i tak cię znajdzie! Czas już odpuścić, Caroline. Robi się za gorąco.
- Jeśli mnie znajdzie to nawet lepiej. - wysyczałam w jego stronę. - Nie odpuszczę. Zostało mi jeszcze parę wampirów do zabicia. Nie mogę się teraz wycofać. - westchnęłam głośno.
- Może reszcie dałaś radę, ale z nim naprawdę nie masz szans! Jesteś uparta jak twój ojciec. - spojrzałam na niego intensywnie i poczułam ból w moim, wymarłym już sercu. Gdyby jeszcze wiedział, że o mężczyźnie którym mówi, nie jest moim biologicznym ojcem. - Widząc jak szybko się pozbierałaś, myślałem, że naprawdę chcesz iść na przód, a ty tylko wracasz do tych złych wspomnień. - powiedział już nie co łagodniej i wciąż nie spuszczał ze mnie wzroku.
- Ale nie rozumiesz, że gdy ich zabiję, wtedy poczuję ulgę?! Wtedy te złe wspomnienia znikną. - dałam upust moim emocją i po moich policzkach, jak na zawołanie, zaczęły lecieć łzy. Nagle z korytarza wybiegła Davina, cała szczęśliwa.
- Tato, patrz co dostałam. - dziewczyna podbiegła do swojego ojca i pokazała mu zdobycz, którą trzymała w ręce. Były to 3 tomy książki 'Darów Anioła'. Wiedziałam, że lubi je czytać, więc wygląda na to, że dobrze trafiłam w jej gust. - Akurat te, o których marzyłam. - przetarłam w szybkim tempie oczy i uśmiechnęłam się jak najlepiej umiałam.
- Chciałam ci to wynagrodzić za moją nieobecność. - wyjaśniłam i spojrzałam w jej radosne oczy. Chociaż ją mogę uszczęśliwić.
- Kochanie, musimy już jechać. - powiedział obojętnym tonem mój wujo.
- Czemu tak szybko? Przecież dopiero przyjechaliśmy. - odrzekła Davina, nie co poważniejąc.
- Przecież mówiłem ci, że przyjechaliśmy tylko na chwilę. A teraz żegnaj się z Caroline i w drogę. - mówiąc to, wymienił ze mną porozumiewawcze spojrzenie. Nie wytrzymałam tego wszystkiego i widząc jak kolejni członkowie rodziny mnie opuszczają, uroniłam jedną łzę. Co nie obyło się uwadze, mojej siostry ciotecznej.
- Czemu płaczesz? - spytała zaniepokojona. Na te słowa ścisnęłam mocno powieki.
- Bo nie chcę żebyś odjeżdżała. Tak rzadko się widzimy. - bardziej powiedziałam do wuja niż do niej.
- Tato! Zostańmy jeszcze troszkę u Caroline. - poprosiła brązowowłosa. Było widać, że mojego taty brat, waha się co do tej decyzji. Wyczekiwałam tej odpowiedzi jak wyroku śmierci.
- Nie i pośpiesz się, bo zaraz spóźnimy się na samolot. - nie winiłam go za to, tylko siebie. Miał prawo tak postąpić, w końcu zrobiłam mu świństwo. Zabawiłam się jego kosztem. Był pionkiem w mojej grze. Było mi wstyd, ale też bolało mnie to, że moja jedyna rodzina się ode mnie odsuwa. Ale zasłużyłam sobie.
- Davina, tata ma rację. - poparłam go, na co się zdziwił. Przytuliłam się do niej i już wiedziałam jak bardzo będzie mi jej brakować. - Kocham cię, pamiętaj o tym. I już wkrótce postaram się ciebie odwiedzić.
- Jasne. Zawsze tak mówisz i zawsze wychodzi na to, że spotykamy się coraz rzadziej. - powiedziała zbuntowanym tonem.
- Przepraszam, ale teraz na pewno dotrzymam słowa.
- Obiecujesz? - spytała niepewnie.
- Obiecuję. - chwyciłam ją za ręce, udowadniając, że naprawdę mi zależy. Tym razem to ona się do mnie przytuliła i dziękując za książki, oddaliła się w stronę auta. Czułam się zażenowana stojąc naprzeciwko mojego wuja. Było mi głupio.
- Posłuchaj. - podszedł bliżej na co aż drgnęłam. - Chciałem żebyś miała normalne życie i miałaś taką szansę, ale jak widać niczego nie nauczyłaś się z tej lekcji. Za to jeszcze bardziej przyciągasz do siebie kłopoty. - widać było, że ciężko wypowiada mu się te raniące dla mnie słowa. Zacisnęłam zęby i spojrzałam w dal, aby tylko nie spojrzeć mu w oczy i nie okazać słabości. - Ja nie będę się narażał. Chciałem dla ciebie jak najlepiej, a ty i tak zawsze chodzisz własnymi ścieżkami.
- Mi też jest trudno. - powiedziałam łapiącym się głosem i zdobyłam się na odwagę, aby spojrzeć mu w oczy.
- Mam nadzieję, że to da ci do myślenia. Oni też chcieliby tego samego co ja. Twój ojciec bardzo chciał abyś była aktorką. - podał mi zdjęcie moich rodziców i mnie samej, gdy miałam około 3 lat. - Gdy się rozmyślisz, zadzwoń. Wtedy porozmawiamy. - pocałował mnie w czoło  i odszedł, nawet nie obdarzając już mnie żadnym spojrzeniem. Tak bardzo go zawiodłam, przeszło mi przez myśl. Gdy tylko samochód ruszył, usiadłam na środku swojego podwórka i zaczęłam intensywnie szlochać. Nawet nie zauważyłam jak od paru minut, całej sytuacji przyglądał się Dean.
- Co tu robisz? - powiedziałam pośpiesznie, wstając z ziemi i ocierając łzy. - Jak mnie znalazłeś? - jeszcze jego tu brakowało. Było mi głupio, że musiał być świadkiem takiej sceny.
- Nie bądź zła, ale tego wieczoru, kiedy się spotkaliśmy, śledziłem cię. Musiałem mieć jakiś kontakt z tobą. Chciałem pogadać, ale widzę, że przyszedłem w nie odpowiednim momencie. - spojrzał na mnie z pod rzęs, jak miał w zwyczaju robić to kiedyś. Rozczuliłam się na ten widok i nie chciałam zostać sama. Naprawdę chciałam dać mu szansę na wyjaśnienia. Chyba miałam do niego słabość.
- Nie mam ochoty się znów kłócić. - powiedziałam już całkowicie zmęczona. - Po prostu powiedź to co masz powiedzieć i wyjdź. - odrzekłam o dziwo spokojnym tonem. Otworzyłam drzwi i weszliśmy do środka, aby potem pokierować się do salonu.
- Chciałem wyjaśnić to co powinienem zrobić już dawno temu.
- Masz pięć minut. - skrzyżowałam ręce na piersi i wyczekiwałam jego tłumaczeń.
- Bardzo żałuję tego co zrobiłem. Jest to najgorszy błąd jaki mogłem w życiu zrobić. Jednak uwierz mi, że nie zrobiłem tego umyślnie. Nadal dla mnie wiele znaczysz. - przetarłam skronie, nie mogąc słuchać tego co ma mi dopowiedzenia. Byłam rozdarta psychicznie. - Po prostu...nigdy nie poznałaś mojego ojca i nie wiesz jaki on jest.
- Teraz próbujesz zgonić wszystko na ojca? Jesteś żałosny. - parsknęłam śmiechem i pokręciłam głową z niedowierzaniem.
- Mój ojciec jest bezwzględny. Nie wiesz co potrafi zrobić, aby osiągnąć swój cel. - zmarszczyłam oczy nie wiedząc o co mu chodzi. - Przemienił mnie w wampira, którym jak się okazało był on sam. - było widać, że mówienie o tym sprawia mu przykrość. - Wróciłem, bo wiedziałem, że jesteś taka sama jak ja. A nie odzywałem się, ponieważ nie chciałem cię narażać. Przepraszam. - widziałam w jego oczach, że mówi prawdę. Miałam ochotę zakopać się pod ziemię. Traktowałam go jak dupka, a on chciał tylko mnie chronić. No cóż...to nie pierwszy błąd, który mi się dzisiaj przydarzył. Pogładziłam ze zdenerwowania swoje włosy i po raz pierwszy nie wiedziałam co powiedzieć.
- Myślałem, że jeśli jesteśmy w takiej samej sytuacji to jakoś mnie zrozumiesz, ale jednak się myliłem. Nie ważne. Zapomnij o mnie. - obdarzył mnie ostatni raz spojrzeniem i machnął ręką w zamiarze odejścia.
- Wprawdzie twój czas już minął, ale chcę żebyś jeszcze został. Nie chcę być teraz sama. - powiedziałam rozpaczliwie, aby już za chwilę czuć silne ramiona na moim ciele. Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej, stojąc tak przez dobre sekundy a może nawet minuty. Mimo, że nie był ze mną fair to i tak bardzo za nim tęskniłam.
- Mam rozumieć, że mi wybaczasz? - spojrzał z pod podniesionych rzęs, lekko się przy tym uśmiechając.
- Coś w ten deseń. - powiedziałam, czując się już lepiej. - Ale mogłeś przynajmniej zadzwonić. To by mi choć trochę wystarczyło. Przecież nie musiałeś od razu mówić mi prawdy. - oderwałam się od niego, zdając sobie sprawę z tego, że wszystko idzie zbyt za szybko.
- Znasz mnie, wiesz, że nie potrafię kłamać nawet przez telefon. Zresztą jesteś za bardzo domyślna, abym mógł coś zatuszować. - odrzekł i wtedy poczułam, że nasza rozmowa idzie w dobrym kierunku.
- Więc jesteś tutaj ze mną i co zamierzasz? - wiem że to brzmi jednoznacznie, ale jakoś nie mogłam się oprzeć, aby nie zapytać.
- Moja lista była dość skromna. Więc miałem cię przeprosić, pogadać tak jak za dawnych czasów i to chyba na tyle. - nie wiem czemu, ale trochę posmutniałam. Czego ja się spodziewałam w ogóle? - Może ty wprowadzisz coś nowego? - spytał, czekając na moją propozycję.
- No cóż...przytuliłam cię i na dzisiaj już ci chyba wystarczy. - wiem, że tym go zawiodłam, ale przecież nie będę z nim od razu robiła nie wiadomo czego. Zresztą od pewnego czasu, moje myśli krążą przy innym mężczyźnie.
- Przykro mi. - spojrzałam na niego ze zdziwieniem. - Chodzi mi o twojego...wuja? Nawet nie wiesz jak cię rozumiem. Zawsze byłem czarną owcą w rodzinie.
- Nigdy o tym nie mówiłeś. - przyznałam, czując się bardziej wyluzowana.
- Bo nie pytałaś. - odpowiedział i spojrzał na mnie uważnie
- Tak mi ciebie brakowało, królewno. - powiedział, na co nie mogłam się nie uśmiechnąć. Aby móc uniknąć jego 'palącego' wzroku, zwróciłam się w stronę okna i spojrzałam na gwiazdy. - Pamiętasz jak lubiliśmy na nie patrzeć? - zaszedł mnie od tyłu i chwycił mnie w talii.
- Dean, chciałabym ci tak wiele powiedzieć. Tak dużo się zmieniło...- powiedziałam łamiącym się głosem, jednak mój były chłopak w porę mnie uciszył.
- Domyślam się. Gdy byliśmy parą nawet nie zdawaliśmy sobie sprawy co nas czeka. Byliśmy szczęśliwymi nastolatkami, a teraz musimy walczyć ze swoją inną, mroczniejszą naturą. - wyszeptał mi te słowa do ucha i oby dwoje przyglądaliśmy się swoim odbiciom w szybie.
- Będąc wampirem moje emocje jeszcze bardziej się nasilają. A to co teraz czuję to złość i smutek. Czasami mam ochotę przełączyć ten jeden, maleńki pstryczek w głowie.
- Więc zrób to. - zachęcił Dean, na co się zdziwiłam. - Jeśli to pomoże ci się uporać ze stratą bliskich. Uwierz mi, że sam nie jestem święty i mi to pomaga. Poczujesz się o wiele lepiej i nie będziesz czuła kompletnie nic. Będziesz robiła co chcesz i kiedy chcesz. Nawet nie będziesz liczyła się z konsekwencjami swoich czynów. - brązowowłosy mówił to tak zachęcająco, że naprawdę miałam chęć to zrobić. Jednak wizja tego trochę mnie przerażała. - Zrób to, a na pewno nie pożałujesz. - mówił jak nauczyciel, a ja o dziwo mu ufałam. - Bądź moją mroczną królową, Caroline. Daj się ponieść ciemności. - wstrzymałam oddech i zamknęłam oczy, wsłuchując się w przyjemny głos Deana. To co mówił, miało jakiś głębszy sens. - Bądź wyjątkowa ze mną, skarbie.
________________________________________________
Witajcie :* Jejku tak strasznie Was przepraszam :( Miałam dodawać częściej te rozdziały a wyszło na to, że dodaję jeszcze później...Nie mam żadnego usprawiedliwienia jak na razie, ale mogę to jakoś wytłumaczyć. Ostatnio często mnie nie ma w domu, a gdy wracam jest 20 i nic mi się nie chcę i przyznam się Wam, że ten rozdział nie jest jednym z najlepszych może właśnie dlatego. Po prostu muszę trochę przystopować i zając się bardziej życiem osobistym, zważywszy na to, że idę po wakacjach do nowej szkoły i roztaję z nie którymi znajomymi. Ale obiecuję, że w miarę szybko wszystko wróci do normy :) Bądźcie dla mnie wyrozumiali, kocham Was! :* 

16 komentarzy:

  1. Nie rozumiem co Ty chcesz od tego rozdziału, wyszedł Ci naprawdę świetnie, choć bardziej czekam na rozdziały z Klaroline, ale poza tym nie mam się do czego przyczepić ;D Wszystko jest tak jak być powinno, pisz dalej, bo nie mogę się doczekać <3 / Somerholics4evah

    OdpowiedzUsuń
  2. Zakochałam się <3
    I to "bądź moją królową " o lel :)
    Nie mogę się doczekać nexta :D
    Buziaki :*
    A może jakiś mały spojler dla mnie ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział naprawdę świetny i dobrze, że nie ma dużo Klaroline, bo nie lubię tego shipu :p No więc życzę weny i czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  4. To było super! :) oczywiscie ubolewam że nie bylo Klausa :( mimo to swietnie wszystko Ci wyszlo! :) czyżby Caroline wylaczyla uczucia? Bedzie teraz ta złą Care?:) oj będzie sie działo heh :) czekam na nastepny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O jaaaa, mam nadzieję, że Care nie wyłączy uczuć. Bo zapomni o Davinie, a ta mała i tak była już wystarczająco smutna... :( Mam jakieś złe przeczucia co do ojca Deana. Ciekawe, czy moja teoria się potwierdzi, bo w zasadzie mam już jedną. Końcówka świetna, mimo że Caroline shippuję tylko i wyłącznie z Klausem. Taka bardzo tajemnicza, a zarazem namiętna. No wiesz, same słowa Deana... Aww, jakby mi ktoś tak mówił :D Szkoda tylko, że on akurat namawiał ją do złego. Coś misię wydaje, że jego powrót raczej nie zwiastuje niczego dobrego... Ale zobaczymy :D
    I proszę nie narzekać na rozdział, bo wyszedł Ci naprawdę dobrze!
    Czekam na następny :)
    Buziaki,
    Chev :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak mi szkoda Daviny. Caroline bez człowieczeństwa, oj będzie się działo. Nadal nie mogę się przekonać do Deana, ale cóż.... Może w końcu dam radę. Rozdział jest dobry, nie rób sobie żadnych wyrzutów. Życzę weny i serdecznie pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział świetny! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja myślałam, że będzie Klaroline :c no ale cóż, poczekam cierpliwie :)
    W sumie, Care bez uczuć? Może być ciekawie. Tylko czy je wyłączy...
    Aaa i chciałam Cię pochwalić, że uwzględniłaś "Dary Anioła" jako prezent, kocham cię za to!
    Pozdrawiam
    Elena
    http://love-is-a-weakness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Caroline T - T Nie, ona nie może wyłączyć uczuć T - T
    Nie mniej, świetny rozdział T - T


    Zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  10. Kurczę, mam wrażenie, że mam niemały zastój w rozdziałach. Jednak ten bardzo mi się spodobał :3 Możesz napisać też coś więcej o Davinie? Jakąś poboczny post, nie związany z główną fabułą? To mogłoby być ciekawe ;) Np. jak wyglądały wcześniejsze spotkania jej i Caroline ;) Ale naprawdę masz talent do pisania :D Życzę owocnej weny i wracam do czytania ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. Czuję się, jakbym czytała rozdział... jakiś trzydziesty i nic nie ogarniała. Fabuły nie ocenię, bo się gubię, nie czytając od początku, ale nieźle piszesz. Styl masz lekki i płynny, popełniasz mało błędów. Porób tylko akapity, a będzie przejrzyściej.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Już od dłuższego czasu przymierzałam się do przeczytania Twojego bloga i nie zawiodłam się!;) Caroline jest moją ulubioną postacią w Tvd, więc jak mogłam odpuścić tego bloga? Poza tym jest Klaroline! Co do rozdziału, powiem, że już nie przepadam za Deanem. Seriously, szkoda mi Caroline, nie chcę żeby wyłączała uczucia. ;/ Szkoda, że w rozdziale nie było Klausa:(( I Davina... omg!<3 Uwielbiam ją. No cóż, życzę weny, pomysłów i czekam na więcej!
    Zapraszam też do siebie!:))
    klarolineinfanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny rozdział :) życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  14. Żałuję tylko, że nie nawet słówkiem nie wspomniałaś o Klausie, ale spokojnie poczekam, bo wiem, że mi się opłaci. Poza tym to rozdział świetny! Nie masz za co przepraszać, też idę do nowej szkoły i doskonale Cię rozumiem, bo sama trochę się boję. Na szczęście znam kilka osób w nowej klasie, więc może nie będzie tak źle.
    Dean, proszę tylko nie to ;--; Jednak mógł zostać w Supernatural, tutaj mi wszystko psuje! Chociaż.. Care bez uczuć może być ciekawym urozmaiceniem.
    Daviny mi szkoda:( Nie rozumie wielu rzeczy, a zwłaszcza tego, dlaczego nie może być blisko siostry.
    Przepraszam też za zwłokę, ale ostatnio mam dużo na głowie.
    Czekam na nn :*

    L x

    OdpowiedzUsuń
  15. czekam na Klausa! Czeekam na Klausa!!
    Zajęło mi to trochę czasu, ale w końcu przeczytałam. Uwieelbiam Caroline! Bye bye człowieczeństwo, bez tego jesteś genialna! ♥
    Nie mogę się doczekać nn. :* xx

    zapraszam do siebie;
    http://end-of-the-road-jbff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny rozdział! Care nie wyłanczaj uczuć !!!! :-( Czekam na. Klaroline ❤

    OdpowiedzUsuń