niedziela, 13 września 2015

Sezon 2 / Rozdział VIII ''Więź''.

Oczami Deana:
    Po spotkaniu z Klausem wsiadłem do auta i ruszyłem w stronę mojego domu. Po drodze rozmyślałem o tym co wczoraj powiedział mi ojciec. W zasadzie to nie zależy mi na niczym innym jak wszystko z nim wyjaśnić. Może chociaż z nim mi się uda.
    Że też ten cholerny Klaus, nie dał mi się z nią spotkać. Miałem dla niej naprawdę złe wieści, które dotyczyły mnie jak i ją. Nie mogłem uwierzyć w to co nas spotkało.
    Następnie zaparkowałem auto na swoim podjeździe i w wampirzym tempie pognałem do domu. Czułem, że to będzie najgorsza rozmowa w moim życiu.
- Byłeś u Caroline? - nim zdążyłem wejść do taty gabinetu, zatrzymałem się, słysząc za sobą jego głos. Nic nowego, że się o to pyta. Zawsze mnie sprawdzał.
- Tak. Chciałem jej o wszystkim powiedzieć. Ma prawo wiedzieć. - powiedziałem z wyrzutem.
- Jesteś taki szlachetny. - zaśmiał się, a w jego głosie jak zawsze dało się słyszeć fałszywość i zło wrogość. Dlatego często czuję do niego respekt. Nigdy nie miałem normalnego domu. Matka umarła gdy byłem mały, a ojciec, ma o wiele więcej wad niż zalet. Momentami jest okrutny i bezlitosny.
 - Ta cecha kiedyś cię zgubi. Zresztą wspomnisz moje słowa gdy będziesz starszy i bardziej doświadczony.
- Czemu mi wcześniej nie powiedziałeś o tym że jest moją siostrą? - przerwałem mu. - Wtedy nawet nie zaczynałbym z nią znajomości i nie zależałoby mi tak jak teraz. - odparłem wściekły.
- To tylko i wyłącznie twoja wina. Wystarczyło, że mogłeś mi ją przedstawić, ale tego nie zrobiłeś. - odpowiedział i uśmiechnął się szelmowsko. Po paru minutach ciszy i opanowanych nerwach, w końcu przemówiłem.
- Ona musi cię poznać. - stwierdziłem. - Nie może być oszukiwana.
- Widzę, że tobie nadal na niej zależy. - spojrzał na mnie uważnym wzrokiem, a ja poczułem się jakby przejrzał mnie na wylot. - Ale wiesz co, masz rację. Muszę się z nią spotkać. Już nawet wiem jak to zaaranżuje. - powiedział, po czym uśmiechnął się triumfalnie. Nie rozumiałem jak w takiej sytuacji może być szczęśliwy.

Oczami Klausa:
2 dni później
    Stałem właśnie w środku lasu i uzgadniałem ze Stefanem kto tym razem zakopuję nasze ofiary. Wypadło, że teraz jest kolei na młodszego z Salvatorów. A co do nich do denerwowali mnie nie raz, nie dwa, ale i tak ich lubiłem. Przy nich można było się nieźle bawić. Spojrzałem na oddalającego się Stefana, który miał przerzucone na ramieniu dwa ciała, martwych kobiet.
    Od razu przypomniały mi się lata 20. Wtedy wszystko było takie beztroskie i łatwe. Oj tak, to były pamiętne czasy. Uśmiechnąłem się pod nosem, po czym wróciłem do rezydencji.
    Teraz moje myśli skupiły się na Caroline. Ilekroć przebywałem w domu, nie mogłem racjonalnie myśleć o niczym innym. Zawróciła mi głowie. Powinienem skupić się na przywróceniu jej dobroci, a nie fantazjować o tej blond anielicy. Jednak jest to trudne do wykonania nawet takiemu samcowi alfa jakim jestem ja. Najcięższej jest wtedy, gdy ona paraduję po mojej posiadłości jednocześnie kusząc mnie swoimi wdziękami.
   Gdy jeszcze bardziej wchodziłem w głąb mojej rezydencji, tym coraz głośniejszą słyszałem muzykę. Co ona tym razem wykombinowała? Coś czuję, że gdy Bonnie rzuciła zaklęcie na cały dom, tylko dlatego, aby blondynka z niego nie wychodziła, będzie się działo. Nie żeby mi się to nie podobało, bo wręcz przeciwnie - imponowało mi to w niej.
   W końcu wszedłem do salonu z którego wydobywał się hałas i oniemiałem z wrażenia. Caroline, właśnie chodziła po stole, a raczej tańczyła w...uwaga, uwaga - mojej białej koszuli, w dodatku z butelką Burbona w ręku. I ja miałem zachowywać trzeźwość umysłu? Patrzyłem na nią dobre pięć minut aż doszło do mnie co tu się tak naprawdę dzieję.
    Caroline zdawała się świetnie bawić, co potęgowała duża ilość wypitego alkoholu. Nie musiałem blisko podchodzić, żeby nie wyczuć tego jak bardzo jest pijana.
    Wyglądała tak uwodzicielsko w mojej przy dłużej koszuli, która jednocześnie pięknie okalała jej nogi. Następnie przyciszyłem muzykę, czym zyskałem sobie uwagę blondynki.
- Klaus, jak dobrze, że już jesteś. Nudziło mi się bez ciebie. - odparła, zmarkotniałym tonem i zrobiła smutną minę. Nadal trzymała butelkę z Burbonem i upiła z niej duży łyk. - Mmm...ten alkohol jest tak pyszny, że nie mogłam się oprzeć, aby go nie skosztować. Powiedziałeś, że mam się czuć jak u siebie w domu, więc chyba się nie gniewasz, jak ci powiem, że wypiłam już dwie butelki? - mówiła poważnie, aczkolwiek w jej głosie dało się usłyszeć nutkę flirtu. Powracając do jej pytania to było oczywiste że nie mógłbym być na nią zły. Fakt, w innym wypadku ukręciłbym komuś kark, ale tej piękności nie mógłbym zrobić przykrości.
- Oczywiście, że się nie gniewam. Jakbym mógł. - skarciłem się w duchu jak i w rzeczywistości. - Miło widzieć, że wreszcie nie grozisz mi śmiercią. - wyznałem i uśmiechnąłem się do niej zadziornie. Jednak ona chyba nie bardzo zdawała się mnie słuchać, będąc pogrążoną w swoim świecie.
- Aaa i jest jeszcze coś. Twoja koszula. Nie miałam swojej piżamy, więc uznałam, że to będzie najodpowiedniejsze. - wskazała palcem na moją koszule, przegryzając lekko wargę.
- I dobrze zrobiłaś. Muszę przyznać, że wyglądasz lepiej w moich rzeczach niż w swoich. - na tą uwagę zaśmiała się i był to tak piękny i melodyjny głos, że mógłbym go słuchać godzinami. Jednak widać w niej jakieś przebłyski człowieczeństwa.
- Nawet nie wiesz jak świetnie tańczy się na tym stole. Powinieneś spróbować, a może już próbowałeś? - spytała wesoło, puszczając mi oko. Postanowiłem skorzystać z okazji gdy ma dobry humor i wypytać ją o to i owo, co być może przyniesie jakieś rezultaty.
- Nie próbowałem i wole popatrzeć jak ty to robisz. - odrzekłem i spojrzałem na nią od góry do dołu. Na zewnątrz anioł w środku diablica, pomyślałem i pokręciłem głową.
Następnie podgłośniłem muzykę i jak na zawołanie, Caroline zaczęła poruszać się w jej rytmie. Teraz już nic nic nie miało dla mnie znaczenia, prócz tańczącej blondynki, która zmysłowo kręciła biodrami, w ogóle nie przejmując się moim towarzystwem. Wydawało mi się, że robi to tylko i wyłącznie dla mnie. Następnie kiwnęła placem wskazującym w moim kierunku i kazała usiąść na krześle, tuż obok jej. Jak zahipnotyzowany, zrobiłem to i gdy tylko posłała mi spojrzenie z pod swoich długich rzęs, ja nie próżnowałem i przejechałem powoli językiem po swoich ustach.
- O czym myślisz? - spytała i położyła się na stole tuż koło mnie.
- O tym, żeby przywrócić ci uczucia. - powiedziałem, czując jej przyśpieszone tętno. Wstała energicznie i położyła trunek, który wcześniej piła, na podłodze.
- Nie uda ci się to. - zapewniła z lekkim uśmiechem i podeszła jeszcze bliżej mnie. - Pocałuj mnie. - szepnęła, a ja przez chwilę siedziałem jak otępiały. Jeszcze ten jej uwodzicielski ton, który przyprawiał mnie o dreszcze. Jednak gdy jeszcze bardziej się do mnie przybliżała, w porę oprzytomniałem.
- Kochanie, jesteś seksowna, ale to nie jest zabawne, gdy nie jesteś sobą. - powiedziałem, nie co rozbawiony i dumny z tego, że odpędziłem się od jej zapędów. To może się źle skończyć, ale cóż...będę nieugięty.
- Dupek. - uśmiechnęła się sztucznie i powiedziała mi jaki to zły nie jestem.
- Cóż...za komplet. Mimo wszystko dobrze ci idzie, bo do wczoraj byłem jeszcze sukinsynem. - ta sytuacja naprawdę mnie bawiła, ale wampirzyca zdawała się być jeszcze bardziej wściekła. - Nie nabiorę się na twoje gierki. - powiedziałem dobitnie. - Lepiej powiedź mi skąd masz te blizny na plecach? - zagadnąłem, uważając tę chwilę za doskonały moment.
- Nie twój interes. - odrzekła załamanym głosem i w wampirzym tempie pobiegła na górę. Mimo, że niczego się nie dowiedziałem, byłem pewny jednego - jej emocje zaczynają wychodzić na zewnątrz. Może nie do końca jest sobą i nie jest zbyt miła, ale mogłem już chociaż stwierdzić, że miała w sobie jakieś uczucia, co było widać w jej oczach. Była to radość i smutek zarazem. A to najważniejsze cechy, które odzwierciedlają nasze człowieczeństwo. Co jak co, ale ja znałem się na tym najlepiej.

Oczami Stefana: 
     Zdążyłem zakopać już dwie martwe dziewczyny, gdy za sobą usłyszałem łamanie się gałęzi. Odwróciłem się i zobaczyłem tak dobrze znaną mi twarz.
    Była to kobieta, która kiedyś była miłością mojego życia, ale to już przeszłość. Teraz jest Stefan Rozpruwacz, czyli bez uczuciowy egoista. Czy tylko aby na pewno już nic nie czuję do panny Pierce, która właśnie zakradała się w moją stronę? Budziła we mnie pożądanie, jak chyba w każdym facecie.
    Musiałem przyznać, że była ubrana bardzo prowokacyjnie. Jak zwykle na czarno, ale właśnie ten kolor jeszcze bardziej dodawał jej uroku.
    Kaskady włosów opadały lekko na jej ramiona, które z kolei były okryte ciemną kurtką. Pod jej rozpięciem, dało się zauważyć, bluzkę w tym samym kolorze z dość dużym dekoltem oraz czarne rurki. Na nogach miała buty na obcasach, dzięki czemu jej nogi wydawały się być jeszcze bardziej dłuższe i zgrabniejsze.
- Ten zapach rozpoznałbym w drugim końcu lasu. - przyznałem i skończyłem zakopywać moje ofiary, poświęcając jej całą swoją uwagę. Katherine tylko uśmiechnęła się zalotnie na moją uwagę i spojrzała na mnie z pod swoich orzechowych oczu.
- Naprawdę? - udawała zdziwioną. - I co podobają ci się? Specjalnie wybrałam je dla ciebie. - uśmiechnęła się zbyt słodko, co miała zwyczaj robić w odległych czasach.
- Przestań mnie śledzić i daj mi święty spokój. - odłożyłem gwałtownie łopatę, po czym zmaterializowałem się u boku Katherine, popychając ją na pobliskie drzewo i trzymając mocno za gardło. - Nic nie wskórasz swoją obecnością. - syknąłem prosto w jej twarz, na co ona tylko przewróciła oczami.
- W takim razie co powierz na to? - uśmiechnęła się z satysfakcją, abym już za chwilę czuł jej gorące usta na swoich. Natychmiastowo zacząłem odwzajemniać pocałunki, łaknąć ich jeszcze więcej. Tak jakby ten gest miał wynagrodzić wszystkie te lata rozłąki. Jeszcze bardziej wpiłem się w jej usta i rozluźniłem ucisk, który minutę temu znajdował się na jej szyi. Następnie w tym samym miejscu zacząłem obdarowywać ją pocałunkami. Wtedy zdałem sobie sprawę, że relacje, które mnie z nią łączą, mają nadal jakiś dziwny, głębszy i skomplikowany sens.

Oczami Caroline:
- Klaus! - krzyknęłam, schodząc powoli ze schodów i szukając obecności Hybrydy. Że byłam na niego wściekła to mało powiedziane. Wołałam go bezustannie i dość późno zdałam sobie sprawę, że jestem tu tylko sama. No pięknie, jakby tego było mało jeszcze mnie zostawił.
    Weszłam do jego gabinetu w którym miałam nadzieję, że go zastanę. Jednak tam też nikogo nie było. A szkoda, bo miałam cholerną ochotę się z nim pokłócić. Nienawidziłam go, ale gdy tylko wychodził na dłużej bardzo brakowało mi jego towarzystwa.
    Miałam już wychodzić gdy nagle coś przykuło moją uwagę. Spojrzałam na biurko, gdzie zobaczyłam rysunek na którym znajdowałam się właśnie ja. Otworzyłam ze zdziwienia usta i wypowiedziałam nieme 'wow', po czym nie mogłam się powstrzymać, aby tego dotknąć i przyjrzeć się temu dziełu, jeszcze bardziej z bliska. Musiałam przyznać, że Pierwotny miał wielki talent.
   Obrazek przedstawiał mnie, śpiącą w łóżku. Jeszcze wcześniej pewnie obrzuciłabym go wyzwiskami i ogłosiła reprymendę na temat tego 'Jakim prawem śmie mnie podglądać', ale zbiegiem czasu to straciło dla mnie jakiekolwiek znaczenie. Zrobiło mi się dziwnie, przyjemnie w brzuchu.
   Spojrzałam z powrotem na biurko, gdzie ujrzałam pełno porozrzucanych szkiców, które przedstawiały moją osobę. Jednak każdy z nich był inny i z każdym kolejnym dziełem, wydawały się coraz to bardziej wyjątkowe. Na wszystkich z nich wyglądałam na szczęśliwą. Jednak znajdując już ostatni rysunek, wyglądałam na nim na bardzo smutną a tuż obok mojej postury był namalowany znak mojej blizny. Będąc zainspirowana dziełami Klausa, nawet nie zauważyłam gdy on sam, wszedł do środka swojego gabinetu.
- Co tu robisz? - powiedział, zaskoczony i oburzony Mikaelson.
- Szukałam cię i myślałam, że tu cię właśnie znajdę, ale zamiast ciebie znalazłam to. - wskazałam palcem na wszystkie jego rysunki i nadal nie docierało do mnie co tu się wyrabia. - Przepraszam, nie powinnam była tu wchodzić. - odrzekłam i spuściłam wzrok, intensywnie patrząc się w podłogę. Usłyszałam jak Klaus podchodzi do mnie i wzdycha powoli. Następnie unosi mój podbródek i karze sobie patrzeć w oczy.
- Nic się nie stało. Zresztą i tak miałem ci je podarować. Mam nadzieję że ci się podobają? - powiedział swoim głęboki, brytyjskim akcentem i położył swoją ciepłą dłoń na mój zaczerwieniony już policzek. Ten gest spotęgował, że zadrżałam pod wpływem jego dotyku. Przymknęłam na chwilę powieki i rozkoszowałam się tą chwilą, wtulając jeszcze bardziej swój policzek w jego dłoń.
- Brakowało ci tego prawda? - wyszeptał mi wprost do ucha. Mruknęłam z zadowolenia, aby już za chwilę usłyszeć obojętny ton głosu Klausa. Dzięki temu, wróciłam na ziemie.
- A więc jaką miałaś do mnie pilną sprawę, że aż przywiało cię tutaj? - spytał z nutką pobłażliwości w głosie.
- Nie wiem co teraz kombinujesz, ale przywiezienie mi samej bielizny zamiast ubrań,  sprawiło, że jestem na ciebie jeszcze bardziej wściekła. - zacisnęłam zęby i nie chciałam dać po sobie poznać, że wcześniejsza sytuacja mnie rozczuliła, a przy wyłączeniu człowieczeństwa nie mogłam sobie na to pozwolić.
- Wybacz, ale nie mogłem się oprzeć. - wysłał mi diaboliczne spojrzenie, jednocześnie obejmując mnie uważnym wzrokiem. - Poza tym, nie mam siły się już z tobą kłócić. - wyglądał na naprawdę zmęczonego tą całą sytuacją, dlatego chyba postanowił stąd wyjść.
- Klaus...poczekaj. - powiedziałam już znacznie łagodniej i gdy tylko odwrócił się w moją stronę, spojrzałam na niego niewinnie.
- Pośpiesz się, Caroline, ponieważ umówiłem się na spotkanie i nie mam czasu. - powiedział i obdarzył mnie chłodnym spojrzeniem, co jeszcze bardziej mnie raniło.
- Nie zostawiaj mnie. - szepnęłam, idąc powoli w jego kierunku.
- Naprawdę? Przecież jeszcze przed chwilą byłaś na mnie wściekła? - powiedziałem, to tak jakbym była jakaś niespełna rozumu. - Czemu chcesz żebym cię nie zostawiał? - spytał, po czym wyczekiwał zadowalającej go odpowiedzi.
- Nie chcę zostać sama. - powiedziałam nieśmiało i spojrzałam na niego smutno.
- Wiesz, że trudno mi czegokolwiek tobie odmówić. - uśmiechnął się szelmowsko, na co od razu się rozweseliłam. Po chwili, słyszałam jak przez telefon, Klaus przekłada spotkanie. Było to miłe z jego strony, a ja przez ten gest, miałam chęć z nim poflirtować albo nawet coś więcej. Następnie odwrócił się w moją stronę i oznajmił, że już wszystko załatwił. Nagle spojrzałam na jego malinowe usta, które są aż stworzone do całowania i wtem zdałam sobie sprawę, że muszę być jeszcze pijana, bo zrobiłam coś czego żałuję. No dobra, wcale nie żałuję.
    Stanęłam bliżej Klausa i patrząc mu w oczy, zaczęłam rozpinać guziki koszuli Pierwotnego, którą aktualnie miałam na sobie. On tylko przyglądał się moim ruchom, z wielką intensywnością i zaskoczeniem. Jednak w jego oczach kryło się coś nowego. Było to...podniecenie. Wychwytując jego wzrok, zobaczyłam w jego oczach tak dużo emocji. Zaczynających się od zaskoczenia, a kończąc na pożądaniu.
- Caroline, co ty wyprawiasz? Jesteś pijana. To nie jesteś prawdziwa ty. Gdy wrócisz do swojego normalnego stanu, będziesz tego bardzo żałować. - powiedział zaniepokojony. Chciał powiedzieć coś jeszcze, ale przerwałam mu to, dotykając wskazującym palcem jego ust.
- A skąd wiesz o co mi chodzi? - uśmiechnęłam się lekko, dając mu tym samym otuchy. - Może jestem pijana, ale na pewno nie będę tego żałować. A więc chcę żebyś mnie namalował, całkiem nagą. - szepnęłam, po czym dałam opaść jednemu ubraniu, który miałam na sobie, na ziemię. Następnie uśmiechnęłam się do niego zadziornie, a on odsunął się się trochę dalej, aby zlustrować mnie uważnym wzrokiem od góry do dołu. Na jego palące spojrzenie, aż zadrżałam. Gdy przewiercał mnie na wskroś swoim wzrokiem, czułam jakby odkrył moje najmroczniejsze myśli; jakby wiedział co teraz myślę. To tak jakby naruszył moją intymną strefę.
- Jesteś tego pewna? - zapytał po chwili.
- Tak.
- Dlaczego, Caroline?
- Narysowałeś tak pięknie te rysunki, że jakoś muszę ci się odwdzięczyć, prawda? Dlatego będziesz miał nowy do kolekcji. - szepnęłam i przegryzłam lekko dolną wargę.
- W takim razie zaczynajmy. - jeszcze raz obdarzył mnie pożądliwym spojrzeniem, po czym dodał. - Jesteś tak cudowna, że nie wiem czy powstrzymam się od niedotknięcia cię. - i wtem poczułam, że wytwarza się pomiędzy nami jakaś magnetyczna więź. Po raz pierwszy nie wiedziałam co powiedzieć i po prostu się uśmiechnęłam, nadal nie spuszczając z niego wzroku. Zdałam sobie sprawę, że Klaus stał mi się bardzo bliski.
- A więc, połóż się tutaj. - wskazał na sofę, która znajdowała się tuż za mną. - Gdybym wiedział, że tak to się potoczy, w ogóle nie umawiałbym się na spotkanie. - puścił do mnie oczko, a ja czułam się naprawdę dobrze w jego towarzystwie. To tak jakbym codziennie chodziła przed nim naga. Następnie podszedł do swojego biurka i chwycił paletę z farbami oraz duży karton. Przygotował wszystko co było mu potrzebne i podszedł do mnie.
- Lewą rękę weź do góry. - nie wiedząc jak dokładnie mam ją ułożyć, Klaus przyszedł z pomocą i położył mi ją na wysokości głowy, jednocześnie korzystając z okazji, aby dotknąć moich ramion. Było to naprawdę przyjemne uczucie. Następnie ułożyłam się luźno i skierowałam swój wzrok na Hybrydę. Potem poprawiłam włosy i uniosłam lekko kąciki ust, aby nie wyglądać ani na smutną ani na bardzo wesołą.
    Klaus w pełni skupił się na swojej pracy i nie w głowie mu był flirt. Spoglądał co chwile i uśmiechał się zagadkowo. Nie kiedy rozmawialiśmy, a czasami byliśmy wpatrzeni w siebie wzajemnie i momentami miałam wrażenie, że nawet słowa nie są nam potrzebne, abyśmy się dobrze zrozumiali.
    Po paru minutach zmorzył mnie sen i nie wiedząc kiedy, zasnęłam, śniąc o Pierwotnej Hybrydzie.

Oczami Klausa: 
 Rysowałem ją z dobre półtorej godziny, aby wystarczająco dobrze, ukazać jej piękno. Tak wczułem się w swoją rolę malarza, że nawet nie zauważyłem kiedy dziewczyna zasnęła. Korzystając z okazji, że już skończyłem swoją pracę, jeszcze raz pozwoliłem sobie spojrzeć na Caroline. 
      Była taka niewinna gdy spała. Trudne było hamowanie się przed nie dotknięciem jej ciała, gdy leżała przy mnie całkowicie naga. 
     Cieszyłem się, że odważyła się na taki krok, wręcz nie mogłem ukryć ekscytacji. Mam nadzieję, że dzięki tej bliskości, wampirzyca przywróci swoje człowieczeństwo na dobre. 
     Jednak gdy już będzie po wszystkim, nasuwa mi się tyle pytań, ale tylko jedno z nich, sprawia, że staję się podenerwowany. Czy gdy przywróci swoje emocje będzie mnie lubić czy wręcz przeciwnie, nienawidzić? Tak bardzo bym tego nie chciał, zważywszy na to, że uwielbiam przebywać w jej towarzystwie. Teraz gdy mam ją dla siebie, chciałbym to dobrze wykorzystać nim Dean sprzątnie mi ją z przed nosa. Najchętniej porwałbym ją i wyjechał daleko stąd, aby móc ją mieć tylko dla siebie.
     Po tym jak wytworzyła się między nami jakaś magnetyczna więź, jeszcze bardziej się do niej przywiązałem. Nigdy wcześniej jeszcze mi się to nie przydarzyło, dlatego jest dla mnie taka wyjątkowa. 
     Zostawiając wszystko tak jak jest, wytarłem tylko dłonie, które były umazane farbą i poszedłem po koc. Następnie okryłem nim Caroline i delikatnie wziąłem ją na ręce. Wiedząc, że pod tym materiałem, który ma na sobie, nie ma nic innego, tym bardziej miałem chęć ją pocałować. Zatopić swoje dłonie w jej złocistych włosach. Dotykać każdy skrawek jej drobnego ciała. Jednak nie powiem jej tego. Zły czas, złe miejsce. Ale może kiedyś, za rok, za wiek, zdecyduję się być ze mną i wtedy pokaże jej co świat ma do zaoferowania. Caroline jest młodym wampirem i zamiast skupiać się na zemście, powinna ujrzeć uroki jakie niesie za sobą wampiryzm, korzystać z życia. Krew, seks, zabawa, podróże, niebezpieczeństwo, adrenalina, mrok. Te cechy drzemią w każdym z nas. 
     Ułożyłem ją powoli i starannie na swoim łóżku oraz obdarzyłem ją ciepłym spojrzeniem, po czym nachyliłem się nad nią. 
- Zrobię wszystko, abyś jeszcze wiele razy była w tej sypialni. - ta dziewczyna naprawdę staję się moją obsesją, pomyślałem i uśmiechnąłem się sam do siebie. Następnie ucałowałem ją w czoło i jeszcze długo, długo wpatrywałem się w jej piękną twarz, wyobrażając sobie różne scenariusze.
_________________________________________
Witajcie! :* No i wreszcie jest wyczekiwany rozdział :) Jak widzicie jest dużo, dużo Klaroline, więc mam nadzieję że to długie czekanie na coś się zdało. Caroline powracała już do swojej starej formy i mogę zaspojlerować, że już bardzo nie długo przywróci człowieczeństwo. Okej, co chciałam wcześniej powiedzieć, powiedziałam w tam tym poście, więc już nie przedłużam :)

7 komentarzy:

  1. Jeju jeju jeju jeju jeju :O Mega mnie tym zaskoczyłaś, serio. Oczywiście pozytywnie.. nigdy bym się nie spodziewała, że Care zdobędzie się na coś takiego. Nie no, mistrzostwo świata! <3 Z jednej strony bardzo chciałabym, by już wróciła stara dobra Forbes, ale jeśli to ma oznaczać ponowną niechęć do Klausa, mogę skłaniać się za tym, by jeszcze z tą przemianą poczekała:)
    Jestem też ciekawa jej reakcji na obraz, gdy już odzyska człowieczeństwo. Coś mi mówi, że będzie ciekawie:))
    A Stefan i Katherine? Tego też się nie spodziewałam ale no... Lexi aproves. I tyle w temacie, w sumie tworzą ciekawą parę.
    Wiem, ten komentarz jest krótki i bez sensu, ale czeka na mnie jeszcze chemia i geografia, więc życz mi szczęścia ;--;
    Czekam na nn :*

    L x

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Jestem ciekawa co wydarzy się w następnym rozdziale. Masz talent rozdział jest na prawdę świetny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wreszcie dużo, duzo, dużo Klaroline ❤ Cudnie to wszystko napisalas 😃 kurcze aż sie boje ze gdy Caroline wróci człowieczeństwo to znowu znienawidzi Klausa 😐😱

    OdpowiedzUsuń
  4. Ile Klaroline <3 Jejku, moje oczka się cieszą <3 Jeśli chodzi o Deana - od jakiegoś czasu podejrzewałam, że jest bratem Care. Utwierdziłam się w przekonaniu, gdy wspomniałaś coś o jego ojcu, opisując go bardzo podobnie do ojca Care.
    Sceny z Klausem i Care - cudo. Nasza blondyneczka jaka uwodzicielska i w ogóle. Aż się dziwię Klausowi, że dał radę się powstrzymać. Silny facet, nie ma co.
    Mam nadzieję, że kolejny rozdział też będzie zawierał w sobie tyle Klaroline, ile ten <3
    Będę czekać niecierpliwie :)
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Może rzeczywiście Klaus powinien spróbować zatańczyć na stole :D rozdział śliczny. Klaroline... Cudowne 😍 I ooooo... To jak zaniósł ją do łóżka ❤ Oby więcej takich scen. Boję się tylko co będzie jak Caroline odzyska uczucia. Ci jeśli znów znienawidzi Klausa??!! No, ale przynajmniej Dean jest wyeliminowany , hie hie xd Pozdrawiam i zapraszam na nowy rozdział u nas 😊 http://urmyperfectstorm.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  6. Super! Dużo Klaroline 💛💙💜💚❤ oby więcej takich scen :-D. Oby tylko Caroline nie nienawidziła Klausa :-) nie moge sie doczekać następnego. :-D

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny jest ten rozdział. Mam nadzieję, że jak Caroline odzyska uczucia, to nie znienawidzi Klausa, bo ja osobiście ich razem uwielbiam.
    Życzę weny i pozdrawiam!
    http://klatwa-blizniakow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń